sobota, 26 kwietnia 2014

Bieg dookoła ZOO 2014

To był mój debiut w tym biegu, choć juz od kilku miesięcy słyszałam bardzo dobre opinie wśród biegaczy. Wszyscy mówili, że jest to najweselszy bieg. No i rzeczywiście atmosfera bardzo fajna, rodzinna, wesoła i dla tych,  którzy są z Warszawy na pewno nieco nostalgiczna. Bo kto jako dziecko nie chodził z rodzicami do ZOO, kto nie pamięta waty cukrowej, balonów i innych kultowych zabawek ze straganów.


Pogoda dzisiaj nie rozpieszczała, choć ja akurat jestem zwolenniczką biegania w niskich temperaturach, gorzej się czuje przy upałach.

Na samym początku miło powitała dobra organizacja. Było gdzie zaparkować, teren był dobrze oznaczony, no i tuz przed startem można było odebrać pakiet startowy, co nie jest regułą.


Trasa bardzo fajna, no i dla mnie zaskakująca. Bo zazwyczaj nie sprawdzam przed biegiem trasy, żeby sie nie nastawiać, co trudne, co łatwe, tylko robić swoje. No i tym razem wzięłam nazwę imprezy dosłownie. Myślałam, że będziemy biegli dookoła ZOO. Tymczasem okazało się, że biegniemy główna alejka, mijając flamingi, hipopotamy, lwy. Naprawdę fajnie. Bieg zapisał się w mojej pamięci także zapachami - gofry, deszcz, trawa i bez :)

No ale, żeby nie było za słodko, to jak dla mnie minusem była konieczność robienia 3 razy tej samej pętli. Wolę dłuższe trasy. Momentem krytycznym był oczywiście podbieg, potem odcinek po nierównej kostce. A wszystko utrudniała śliska od deszczu trasa.

Kryzys złapał mnie na jakimś 8km, być może dlatego, że sądziłam że będzie w okolicach 5km wodopój i nie miałam wody. Jednak przyzwyczajenie robi swoje, a ja zazwyczaj w połowie piję. No ale pod koniec dostałam jeszcze turbo przyspieszenia, więc mimo że bez życiówki, to wstydu nie było. 57 min 1 sek
Na mecie czekały zabawne medale z wizerunkiem lwa, a chwilę później zaczynały się biegi dziecięce i rodzinne.

Na trasie widziałam wiele, znajomych, biegowych twarzy :) Fajna impreza, bardzo polecam :)

Spóźniona relacja po biegu na dychę przy Orlen Maratonie

Przed samym Orlen Warsaw Maratonem stchórzyłam i postanowiłam, że to jeszcze nie mój czas na maraton. Wydawało mi sie, że przed debiutem powinnam zrobić co najmniej 30 kilometrów, tak na próbę a tymczasem miałam na koncie jedyne 25 km. Może gdybym miała towarzystwo biegowe, to znalazłaby się większa motywacja i doping, a tak ziarno wątpliwości sprawiło, że postanowiłam odłożyć start. Pakiet maratoński zmieniłam na bieg 10 km.



Oczywiście już na starcie żałowałam, że może warto byłoby zaryzykować, no ale grzecznie ustawiłam się po mojej stronie ulicy. Atmosfera jeszcze fajniejsza niż zwykle przed biegami, bo biegaczy była naprawdę cała masa. Dychowicze z podziwem patrzyli na maratońską stronę, ale po drugiej stronie nie było wywyższania. I to jest właśnie super w sporcie, przynajmniej tym rekreacyjnym, że nie ma zawiści, zazdrości podstawiania nogi. Jest sportowa jedność. Gdy biegi ruszyły biegacze, biegnący w przeciwne strony ( Dychowicze biegli w stronę mostu Świętokrzyskiego, a Maratończycy w stronę Poniatowskiego) przybijali sobie "piątki".


Bieganie po mostach zawsze jest dla mnie fajne, więc Świętokrzyski na "dzień dobry" i przy finiszu, to strzał w 10 nomen omen :)

Później wisłostrada - to mój najmniej ulubiony fragment biegowej Warszawy, bo dłuży się niemiłosiernie, potem podbieg ul Sanguszki, no i klimaty staromiejskie - co znowu uwielbiam. Później zbieganie ekstremalnie"z górki" Tamką, most i jesteśmy w domu, to znaczy przed Stadionem Narodowym.

Biegło się bardzo dobrze, świetna trasa, siły odbierała dosyć duża lampa, no i tłum, przy pierwszej bramce z pomiarem czasu musieliśmy się niemal zupełnie zatrzymać, taki sie zrobił korek.

Ale ogólnie wszystko na plus. życiówki tym razem nie była, skromne 56 minut i to z włąsnej winy, bo źle spojrzałam na zegarek i wydawało mi się, że zupełnie nie ma o co walczyć, więc nieco odpuściłam na finiszu. Oczywiście nie co żałuję, bardzo żałuję że nie spróbowałam mimo wszystko wystartować w maratonie. No ale wszystko przede mną. A jako, że maraton chciałabym przebiec, a nie przemaszerować, to może rzeczywiście lepiej się stało.

Wszystkim Dychowiczom, Maratończykom i organizatorom gratuluję!

Wracając jeszczę na chwilę do samej organizacji, to naprawdę fajnie wyszło miasteczko biegowe, gdzie była masa atrakcji od targów biegowych, przez strefy zdrowia,strefe kulinarna, po takie atrakcje jak mozliwość stworzenia pierwszej strony Gazety Wyborczej z własnym zdjęciem i biegowym tytułem.

W pełni zasłużenie Orlen Maraton jest nazywany wśród biegaczy najlepiej zorganizowaną imprezą w Polsce.

niedziela, 6 kwietnia 2014

Biegacz znienawidzony

No właśnie szlag mnie trafił gdy przed chwilą przeczytałam artykuł Redaktora Dominika Zdorta "Biegactwo i inne religie". Szanowny Pan Redaktor pisze o biegaczach "Nie chciałbym tu nikogo urazić, ale bieganie zawsze uważałem za rozrywkę dla ludzi o, powiedzmy, niezbyt subtelnej umysłowości."



Wiesza psy na organizatorach Półmaratonu Warszawskiego, narzeka na dezorganizację życia miejskiego,korki, objazdy, zbyt długi dojazd do pracy. Podważa nawet samą nazwę "półmaraton"

"Już sama nazwa „półmaraton" wywołuje mój protest. Trasa maratonu to 42 kilometry, i jeśli ktoś biegnie 21 kilometrów, to biegnie właśnie tyle – i z maratonem to nie ma nic wspólnego. [...] Jak rozumiem, nazwę „półmaraton" wymyślono w czasach politycznej poprawności po to, żeby nie urazić tych uczestników biegu, którzy na przebiegnięcie całej trasy nie mają siły."

W dalszej części swojego wywodu Redaktor porównuje biegaczy do fanatyków religijnych, którzy mają czas na treningi, a już na wizytę w Kościele nie...

Naprawdę nie rozumiem dlaczego bieganie i biegacze wywołują takie negatywne emocje. Nigdy nie słyszałam, żeby biegacz obrażał kogokolwiek, wyśmiewał, narzekał,  piętrzył problemy. Czy ja podnoszę alarm gdy przechodzi procesja czy pielgrzymka?albo gdy jest protest, przemarsz, koncert czy mecz? Albo Euro 2012? Nie, bo mieszkam w mieście i muszę liczyć się z plusami i minusami. Dlatego naprawdę nie rozumiem w czym jest taki wielki problem, że parę razy w roku w niedzielę jest zamkniętych kilka ulic. Przy czym informacje o wydarzeniu są na kilka tygodni przed, są wyznaczone objazdy, a policja pomaga w kierowaniu ruchem.

Czy ja komuś czegoś zazdroszczę? Nie najwyżej szczerze gratuluję, bo ścigam się tylko z własnymi rekordami. Często zdarza mi się słyszeć od osób, które nie biegają "Kari, wiesz że X miał lepszy czas od Ciebie?", zawsze odpowiadam, że bardzo się cieszę i gratuluje, bo mój ostatni rekord jest dla mnie tyle wart co złoty medal. Bo właśnie na tyle dzisiaj mnie stać i to jest o 100% więcej niż rok temu. To właśnie jest w bieganiu fajne, że każdy przeżywa własne sukcesy.


Często też od nie-biegaczy słyszę jakie bieganie jest niezdrowe, a najczęściej mówią to z papierosem w w ustach i drinkiem w dłoni, zagryzając śmieciowym jedzeniem. Gdy oni spędzają niedziele na kacu ja jestem już po treningu. Z pewnością moja opcja jest gorsza.... :)

No serio. Co komu to bieganie przeszkadza?  Dlaczego właśnie dzisiaj Mediolan i Paryż żyją organizowanymi w tych miastach maratonami, a w naszej polskiej rzeczywistości zawistnicy piętrzą problemy...? Ach, daleko jeszcze nam do tego wielkomiejskiego luzu i wielkiego świata.




Biegacz komandos

W tym roku bieganie stało się jeszcze bardziej modne niż do tej pory, listy startowe najpopularniejszych zawodów zapełniają się błyskawicznie, liczby uczestników biją rekordy. Zapewene również dlatego poza bieganiem tradycyjnym, coraz bardziej rozwijają się różne jego warianty i powstaje coraz więcej imprez z biegami przełajowymi, ekstremalnymi, na orientacje,  z przeszkodami i wiele innych.



Już w środę 9 kwietnie w Warszawie odbywa się bieg SZYBKI MÓZG E1 czyli bieg na orientację na Muranowie. Na czym dokladnie polega?

"Bieg na orientację polega na pokonaniu zaznaczonej na mapie trasy w jak najkrótszym czasie. Trasę, którą trzeba pokonać wyznaczają w terenie punkty kontrolne, których lokalizacja oznaczona jest na mapie kółkami. Zawodnicy potwierdzają pokonanie trasy przy pomocy specjalnego chipa elektronicznego, który w ułamku sekundy rejestruje obecność zawodnika na poszczególnych punktach kontrolnych."

Aby zacząć przygodę z bieganiem na orientację musimy poznać symbole na mapie oznaczające duże obiekty od gór, drzew, jezior, az po kamienie czy krzaki. Mamy też informacje o obiektach które można przekraczać i takich, które są zakazane.

Filmik pokazujący jak, to dokładnie wygląda jest dostępny TUTAJ

Wygląda, to bardzo interesująco, na pewno szybko mija czas i jest czym zająć głowę w czasie biegu z czym przy dłuższych dystansach ja mam problem :) Niestety nie wiem czy dałabym radę, bo czytanie map i znalezienie drogi np w lesie do moja słaba strona .

Mistrzostwa Polski w biegu na orientacje 7-8 czerwca w Warszawie.

A wcześniej,bo już 12 kwietnie biegi przełajowe w Gryfinie i Mysłowicach, a w Gdyni bieg górski.


Dla biegaczy z zacięciem komandosa już 13 kwietnia w Warszawie RunMageddon ! Bieg ekstremalny z przeszkodami, jednym słowem a właściciw trzema krew, pot i łzy. A tak zachęcają organizatorzy:

"Lubisz sprawdzać i naginać GRANICE SWOICH MOŻLIWOŚCI?
Zapewnimy Ci ekstremalne przeżycia w wodzie, ogniu i błocie… a potem zimny browar na mecie! Bieg jest kolejnym wyzwaniem, które stawiają przed Tobą twórcy Biegu Rzeźnika.
Tym razem to nie dystans, ale charakter przeszkód ma zmusić Cię do ekstremalnego wysiłku
i pozwolić Ci udowodnić, że DASZ RADĘ!"

Na  9 kilometrowej trasie wciąganie po linach, wspinanie na ściany, bieg przez opony, przeszkody niespodzianki. Tylko dla prawdziwych twardzieli :)




Bierzecie udział? Jak przygotowania?