poniedziałek, 11 stycznia 2016

Bieganie i zwiedzanie!




Kolejny raz jest tak, że w pierwszej fazie planowania wyjazdu nie zastanawiam się nad tym czy będzie to wyjazd biegowy czy po prostu zwykły wyjazd weekendowy. No i kolejny raz kończy się pytaniem : "Bierzemy byty biegowe?" i jest to pierwsza rzecz, która ląduje w walizce.
Łączenie wyjazdu z bieganiem sprawia, że taki wyjazd zyskuje dodatkowe walory w postaci kolejnej przygody, treningu i po prostu jesteśmy w stanie szybciej i więcej zobaczyć.
Po wielu miesiącach polowania na tanie loty do Amsterdamu udało się upolować promocję i zapadła decyzja. Lecimy. Bilety kupowane z dużym wyprzedzeniem, także udało się koszty rozłożyć koszty na kilka etapów: kupowanie biletów, opłata za nocleg i pieniądze, które wydaliśmy na tak zwane ruchy ( przejazdy pociągiem, muzea, jedzenie,napoje). Łącząc zarówno kilometry wybiegane jak i wychodzone na liczniku mieliśmy 62 km. Biegowo zwiedziliśmy Dzielnicę Łacińską, przebiegliśmy przez targ Alberta, obserwowaliśmy witryny malutkich sklepów młodych projektantów i artystyczne kawiarnie. Zrobiliśmy kilka rundek dookoła parku przy Muzeum Heinekena, potem kilka rundek dookoła parku w Dzielnicy Muzeów i przy muzeum Van Gogh'a. Parę kilometrów wzdłuż kanałów...istna bajka. A już najlepiej było w eleganckiej części ze sklepami światowych marek, gdzie każda witryna przypomina ekspozycję w galerii. Mimo iz miasto jest bardzo otwarte na rowerzystów, to na biegaczy już nie koniecznie. Po prostu mam wrażenie, że wśród turystów, mieszkańców, milionów rowerzystów, komunikacji i samochodów brakuje przestrzeni dla biegaczy. Pewnie dlatego nie widziałam wielu biegaczy na ulicach. Raczej wyglądało to tak, że szli do parku i dopiero tam zaczynali trening. No, ale to taki drobny niuansik. Miasto piękne, także kilometry same leciały. Plusem jest, to że buty biegowe sa coraz ładniejsze i już nie juest totalnym modowym obciachem chodzenie w nich w cywilu, także spokojnie na taki weekendowy wyjazd zmieścimy się w bagażu podręcznym.Do mojego nawet jedna sukienka się zmieściła :) Amsterdam do miast tanich nie należy. Bilety lotnicze kosztowały nas po 400 złotych od osoby, bilet na pociąg z lotniska do centrum to ok 5 euro, no i nocleg. Jest duża baza hosteli, więc pewnie da się coś taniego i fajnego upolować. My rezerwowaliśmy hotel przez booking.com i tym razem zaliczyliśmy wtopę. Miało być przytulnie, nowocześnie i wygodnie. Niestety tylko lokalizacja była ok, a reszta do bani. 175 euro za dwie noce w miejscu ( trudno nazwać hotelem) o standardzie hotelu robotniczego we Włocławku. Na szczęście spędziliśmy tam mało czasu. bilety wstępu do muzeum, to koszt ok 17 euro ( warto kupować bilety w agencjach turystycznych, które są co kilka kroków w całym Amsterdamie. Cena ta sama, ale nie będziemy musieli stać w długich kolejkach przed muzeum. a np przed muzeum Van Gogh'a kolejki sa dwie. Jedna do kasy ( ok 1h czekania) i druga do wejścia ( ok 30 minut czekania w naszym przypadku) )
Kolejne kierunki na naszej liście "run&travel" to Hiszpania i Portugalia. Jeśli chodzi o zagraniczne starty, to ja w roli kibica będę w Berlinie. Moje plany startowe jeszcze nie są doprecyzowane ;)










3 komentarze:

  1. Zwiedzanie przez bieganie to świetna sprawa. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Amsterdam widać, że piękne to miasto ;)
    Miło, że udała się podróż, a biegać było gdzie.
    Miasto ma pewnie wiele miejsc do biegania i przydałoby się przyjechać tam na kilka dni, ale mam nadzieję, że będziecie jeszcze mieli okazję do pobiegania. Trzymam kciuki za inne wyjazdy biegowe. Pozdrawiam, Kamil ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hm, nie sądziłam, że Amsterdam nie jest zbyt przyjazny dla biegających. Holandia słynie ze zdrowego trybu życia i niemal fanatycznego uwielbienia dla dwóch kółek, więc dziwi mnie skąd ta mała ilość biegaczy na ulicach. Co do hotelu, to faktycznie kiepsko trafiliście, ale widać po minach, że endorfiny zrobiły swoje : ) Zwiedzanie przez bieganie to świetny pomysł, nie dość że można w krótkim czasie zobaczyć sporo fajnych miejsc, to jeszcze jaka oszczędność na środkach lokomocji ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń