czwartek, 12 listopada 2015

Półmaraton Lago di Garda






W niedzielę 8 listopada odbył się Półmaraton w miejscowości Riva del Garda przy jeziorze Garda - Garda Half Marathon. Wybór akurat tego biegu był dla mnie dosyć prosty. Po pierwsze mój mąż jest Włochem i często bywamy w okolicy, po drugie półmaraton to chyba mój ulubiony dystans, no i piękna okolica.
























Zapisałam się stosunkowo wczesnie, więc wpisowe nie było aż tak duże, zapłaciłam 28 euro. W pakiecie koszulka, cała torba włoskich przysmaków regionalnych ( sery, jogurty, czekolada, owoce, próbki kremów, suplementów diety...). Trasa biegu przebiegała przez lokalne miejscowości, winnice, wzdłuż jeziora, a dookoła pasmo górskie Prealpy. Warunkiem uczestniczenia był certyfikat medyczny ( formularz trzeba było ściągnąć ze strony i wypełnić u lekarza). Najłatwiej takie pozwolenie zdobyć w klinice medycyny sportowej, niestety takie badania są kosztowne. W zeszłym roku w klinice Lux Med usłyszałam, ze koszt badań wydolnościowych i orzeczenie lekarza będzie kosztowało 700 złotych....no i oczywiście mój pakiet takich badań nie obejmuje. Dlatego poszłam droga niższego kosztu, ale zdecydowanie dłuższą. Zaczynamy od wizyty u Internisty, potem badania krwi, ciśnienia, ekg, echo serca, powrót do Internisty. W tym roku wystarczyła wizyta u kardiologa i ekg. Koszt 0zł, bo miałam te badania w pakiecie.uff.

Z papierem w garści, opłaconym pakietem mogłam usiąść przed kompem i poszukać lotów. Lot do Bolonii w 2 strony 250 złotych. Nad Gardę dojechaliśmy samochodem pożyczonym od rodziców, ale można też dojechac z lotniska autokarem. Szybsze rozwiązanie to lot do Werony, ale niestety te nie sa takie częstw i sa dużo droższe. Można też polecieć do Bergamo koszt lotu w zależności od promocji, ale średnia cena ok 250 złotych. Z lotniska pociągiem za ok 15 euro do Rovereto i stąd autobus za ok 3 euro do Gardy. Wszystkie informacje o busach znajdziecie BUSY TUTAJ a TUTAJ POCIĄGI . Ceny noclegów zaczynają się od 20 euro za osobę ze śniadaniem. Być może są tańsze, ale na szybko nie znalazłam.





Wracając do samego biegu, to pakiet odbierałam dzień wcześniej w hali sportowej. Wszystko szło bardzo sprawnie, nie było kolejek. Expo dosyć skromne, ale za to dużo promocji. Każdy mógł sobie coś fajnego wygrzebać. Prezentowały się także biegi organizowane w innych regionach. Mnie zainteresował najbardziej Maraton w Mediolanie, choć cały czas nie wiem czy chcę kolejny raz pokonywać dystans królewski...może jednak poprzestanę na półmaratonach.



Następnego dnia start był o godzinie 10.00, wszyscy byli podzieleni na grupy żółte, zielone, niebieskie i czerwone w zależności od zakładanego czasu. Jak to Włosi od samego początku rozkręcali imprezę. Tuż przed startem była głośna muzyka, śpiewanie, oklaski i ogólna radocha. Ten dodatkowy zastrzyk energii, endorfin, radości dodał mi sił na samym początku biegu. Pierwsze kilometry to przebieg przez piękne miasteczko Riva, następnie trasa wzdłuż jeziora, przez tunele i w końcu między winnicami. Pogoda była przepiękna, niebieściutkie niebo, słońce, 22 stopnie...no bajka i te wielkie góry...naprawdę to było tak piękne, że aż chwytało za serce ( wiem wiem brzmi strasznie tanio jak z brazylijskiego serialu, ale naprawdę tak było).

Pierwsze punkt z woda ok 6 km, kolejny w połowie 11 km i tu byłam już naprawdę mocno zniecierpliwiona :) kolejna i juz ostatnia stacja z wodą na 17 km.

Na całej trasie masa kibiców, wolontariuszami byli często Seniorzy którzy byli naprawdę szczerze zaangażowani w bieg. Włosi z okolic Rivy nie denerwowali się zamkniętymi ulicami, korkiem czy koniecznością sprzątania po imprezie...cieszyli się, że moga się wypromować, że 4500 osób wzięło udział w imprezie, że zarobili lokalni hotelarze, restauratorzy, sklepikarze itd Naprawdę atmosfera na 5 z wielkim plusem.

Trasa przepiękna, przeplatały się małe, urokliwe miasteczka z niesamowita przyrodą. Gdyby nie bieg, to chyba nie miałabym okazji żeby tak dokładnie zwiedzić okolice. Zauważyłam też, że są tam niesamowite trasy rowerowe, więc jeśli ktoś nie biega to może postawić na rower. Naprawdę warto. Aby objechać dookoła jezioro musimy pokonać ponad 200 km, więc zabawa na przynajmniej dwa rowerowe dni będzie :)

Ostatnie 3 km przebiegały przez tak piękna okolice, że już nie mogłam się powstrzymać i robiłam zdjęcia w biegu, przybijałam piątki z Polakami, po prostu cieszyłam się biegiem, miejscem, klimatem.  Z reszta taki był cel tego biegu, bo znając warunki pogodowe wiedziałam że szału nie będzie, więc żeby nie męczyć się biegiem i nie wyrzucać sobie w myślach, że kiepsko biegnę postanowiłam postawić na zabawę. I myślę, że to jest zwycięstwo. Bo w końcu w bieganiu chodzi o bieganie, a nie o to żeby się zadręczać, że wynik nie taki...

Na mecie było duże zaskoczenie, bo nie było ani wody ani bananów/jakiegokolwiek jedzenie...to było zaskoczenie dla mnie. Ale zobaczyłam, że Włosi piją wode z fontanny, więc zrobiłam to samo. Nadal żyje i czuję się dobrze, więc chyba mi nie zaszkodziło. Za to pasta party po biegu było na najwyższym poziomie. Makaron - bajka, masa słodkości, można by wojsko wykarmić :)



Trasa biegu była płaska, naprawdę niewiele podbiegów. Jedyną przeszkodą w drodze do życiówki mógł być wiatr, chwilami silny i wysoka temperatura jak na te porę roku. Jednak widoki tak przepiękne...no i wizja pizzy  czy pasty na mecie w wersji najlepszej na świecie robią swoje :)

3 komentarze:

  1. Okolica przepiękna, zazdrościmy :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. aaaj...i po co tu wchodziłam?...wiedziałam, że tak będzie...miałam nie czytać. Teraz nie pójde spokojnie spać, tylko będę układać kalendarz startów ze szczególnym uwzględnieniem biegów we Włoszech.
    Karino, znasz może jakiś włoski odpowiednik maratonowpolskich?
    A gdybyś zastanawiał się, gdzie pobiec na wiosnę to polecam Firenze Urban Trail - biegłam w tym roku i już żałuję, że nie pobiegnę w przyszłym (chociaż kto wie...;) - kilka dystansów do wyboru, w tym jeden nocą, atmosfera - wiadomo, jak we Włoszech:)

    OdpowiedzUsuń