Kolacja wigilijna była w dużej sali gdzie wszyscy siedzieli przy stołach ze znajomymi i rodziną. Byli turyści nawet z Azji, więc mój Włoski Biegacz nie czuł się wyobcowany :) było śpiewanie kolęd, był opłatek i tradycyjne potrawy. A zamiast wielogodzinnego biesiadowania był wieczorny spacer po Karpaczu ok 6 km.
Następnego dnia weszliśmy na Śnieżkę, w czasie kolejnych dni były spacery po Karpaczu i okolicach. Codziennie min 15 km, przebieżki po lesie, basen, kręgle...znajomi śmiali się, że zorganizowałam obóz sportowy.
Mój mąż dołożył do tego codzienny trening biegowy o świcie, ok 20 km po górach. Także było aktywnie, nawet bardzo. Kalorie spalone, kilogramów nie przybyło. Była za to fajna zabawa, wycieczki i świeże powietrze.
Trzeba przyznać, że klimatu Świąt domowych nie było, ale na pewno warto spróbować. Choć do takiej opinii dojrzewałam latami. Kiedyś sądziłam, że jedyne prawdziwe Święta, to te w domu.
A teraz pora na plany na 2016.....cały czas nie są sprecyzowane więc o tym za chwilę
Super, bardzo bym chciała tak właśnie spędzić Święta z rodziną, jednak nie wiem czy by się udało - są strasznymi tradycjonalistami
OdpowiedzUsuńWtedy zostaje wyjazd na Sylwestra :)
UsuńNie próbowałam tak spędzać świąt, ale brzmi zachęcająco :)Gdyby jeszcze ścieg był... :)
OdpowiedzUsuńJest, to ciekawa alternatywa. Jednak trudno zabrać całą rodzinę :)
UsuńZazdroszczę tak spędzonych swiat. Ja spędziłam je na obżarstwie ale po nowym roku wszielam sir za siebie . Na szczęście ;) pozdrawiam Karolina
OdpowiedzUsuńJest, to fajna opcja, ale niestety nie czuć atmosfery Świąt. Powodzenia w nowych postanowieniach sportowych!
UsuńMasz dwa w jednym jakbyś Wigilie spędziła w domu a następnego dnia wyjechała na reszte świąt w góry
OdpowiedzUsuńZachęcająco:)
OdpowiedzUsuńFajna opcja, zwłaszcza dla tych którzy dbają o linię. Możemy jeść tylko gdy jest podawane. Nie ma opcji na podjadanie sałatki, śledzia czy makowca z lodówki :)
Usuń