sobota, 4 stycznia 2014

9.Półmaraton Warszwawski ( na próbę )

Jeszcze przed Świętami powstał pomysł, żeby wypróbować trasę 9.Półmaratonu Warszawskiego w weekend po Sylwestrze. No i ten dzień przyszedł właśnie dzisiaj :) Spotkaliśmy się kilka minut po 15.00 przed Stadionem Narodowym, szybka rozgrzewka, ostatni rzut oka na trasę i CZAS START!!!




 Mimo, że zapowiadało się kilka osób więcej, to ostatecznie biegliśmy we troje. Ja, moja szybsza połowa i nasz kolega Łukasz. Najpierw biegliśmy przez most, co jest zawsze urocze, magiczne i jedyne w swoim rodzaju.uwielbiam! Potem przez centrum, Krakowskie Przedmieście.




 

 Do tego momentu pełen luz. Musieliśmy uważać na ludzi, pilnować trasy, dużo się działo dookoła. Najbardziej bałam się Wisłostrady, bo to dosyć długi odcinek, mało interesująca,płaska trasa. No jak się okazało z pewnymi przeszkodami w postaci placu budowy na wysokości Torwaru :) Kolejna porcja emocji zaczęła się gdy musieliśmy dobiec do ul Gagarina, bo nie byliśmy pewni czy wybraliśmy dobra droge ( na szczęście tak :) no i już PEŁEN MEGA FULL HARDCORE jak dla mnie czyli mając 15 km w nogach podbiegasz jakieś 700 metrów pod naprawdę ostra górkę w postaci ul Belwederskiej. Gdy już to przeżyłam poczułam się jak Rocky podczas swoich treningów i wiedziała, że teraz to już mogę wszystko. W trakcie naszego biegu słońce zdarzyło zajść i całą trasę Alejami Ujazdowskimi biegliśmy w blasku pięknej iluminacji świątecznej. W dobrych humorach dobiegliśmy do Palmy, a potem został już tylko most, który był prawdziwą przyjemnością, zwłaszcza że na horyzoncie była już meta. Muszę przyznać, że pokonując już w sumie 4 raz taki dystans widzę postępy. Po dobiegnięciu do końca nie byłam juz tak jak wcześniej wykończona i spokojnie mogłabym jeszcze kilka kilometrów zrobić. Ostatecznie przebiegliśmy trase z wynikiem ok 2.godz 15 minut, co przy bieganiu w ce3ntrum, w ciągu dnia, w weekend przy masie ludzi wydaje mi się całkiem przyzwoitym wynikiem.


 W trakcie biegu na 8 i 15 kilometrze zjadłam żele i napiłam się wody, trzymając się zasady pij i jedz zanim stracisz energie, bo potem może być za późno. No i poskutkowało :) Ogólnie trasa fajna, szybka i przebiegająca przez bardzo ładną część miasta.




Teraz zostaje trenowanie podbiegów. Chyba kilka razy przejadę się w okolicę Belwederskiej, żeby potrenować tę górkę przed prawdziwym startem w 9. Półmaratonie Warszawskim.


A jakie jest Wasze zdanie jeśli chodzi o testowanie trasy przed biegiem? Stosujecie czy wolicie być zaskoczeni trasą? Ja zrobiłam taki próbny bieg pierwszy raz i myślę, że warto :)

 

 

 

8 komentarzy:

  1. Hm... wydaje mi się, że podbieg 9-tego PM będzie na Agrykoli a nie na Belwederskiej
    (tak przynajmniej wynika z mapki) (?)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widocznie w ferworze walki pomyliliśmy lekko trasę, zwłaszcza, że biegł z nami kolega, który biegł również w zeszłym roku, więc może polecieliśmy na jego pamięć.Tym gorzej dla nas, bo agrykolą łatwiej

      Usuń
  2. Tak, tak. Belwederskiej nie będzie , była ostatnio. Trzeba przez Łazienki i potem Agrykolą do pl. Na Rozdrożu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gagarina też nie prowadzi trasa, tylko ul Podchorążych do Łazienek.

      Usuń
    2. Myślę, że w tym doświadczeniu nie było najważniejsze to, że lekko pomyliła nam się trasa, ale dziękuje za uwagi :)

      Usuń
  3. Gratuluję! Świetne wpisy, doskonały poziom, takiego bloga szukałem! Prowadzę katalog polskich blogów wellness - http://the-best-of-wellness.blogspot.com/ i z przyjemnością dodam do niego Twojego bloga. Pozdrawiam serdecznie, Marek.

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę, że sprawdzenie trasy przed zawodami to świetny pomysł :) jakbym miała możliwość to na pewno też bym tak zrobiła.

    Zapraszam do mnie po odbiór nominacji do Liebster Award :). http://rozbiegana.blogspot.com/2014/01/liebster-award-razy-2.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Super jest ten wpis. Bardzo fajnie napisany. Dodaję Cię do mojej listy najlepszych blogów o tematyce lifestylowej i zdrowia - blogilifestylezdrowie.blogspot.com. Liczę na więcej ciekawych wpisów. Pozdrawiam, Kasia.

    OdpowiedzUsuń