Singapur to miasto, które robi olbrzymie wrażenie,jest tak doskonałe, że
aż wydaje się nierealne jak makieta czy plan filmowy. Miasto stanowi
jedno wielkie, bardzo nowoczesne centrum biurowe, wielkich, pięknych,
nowoczesnych wieżowców sięgających chmur, do tego bardzo eleganccy
przechodnie w strojach jak z Sexu w wielkim mieście, jeżdżących
luksusowymi samochodami i eleganckie, nowoczesne restauracje, bary,
butiki LV czy Chanel na każdym kroku niczym u nas
Zara czy HM
. między tym wszystkim przepiękna przyroda, palmy,egzotyczne kwiaty, wszędzie czysto,ładnie, bezpiecznie. tak wspaniale, aż pierwszego dnia stwierdziłam,że nie mogłabym tu mieszkać, że jakoś sztucznie, bez prawdziwego życia,no nie dla mnie....no i gdzie tu biegać między szklanymi drapaczami chmur?
. między tym wszystkim przepiękna przyroda, palmy,egzotyczne kwiaty, wszędzie czysto,ładnie, bezpiecznie. tak wspaniale, aż pierwszego dnia stwierdziłam,że nie mogłabym tu mieszkać, że jakoś sztucznie, bez prawdziwego życia,no nie dla mnie....no i gdzie tu biegać między szklanymi drapaczami chmur?
na
szczęście nic bardziej mylnego, przemierzając Singapur na piechotę w
szerz i wzdłuż w końcu dotarliśmy nad rzekę, tu pierwsze miłe
zaskoczenie.Masa klimatycznych zakątków,uliczek i knajpek. nad rzeką
wielu biegaczy, którzy o każdej porze dnia spotykają się na grupowe
treningi. pierwszy plus, ale prawdziwa magia przed nami.
Spacerując
dalej dotarliśmy do przepięknie zaaranżowanej mariny, a tu naprawdę
dziesiątki jak nie setki biegaczy! Biegają młodzi, starzy, dzieci,
wszyscy.Najfajniejszy widok, to ludzie wychodzący z biurowców grupami w
sportowych strojach i biegający razem "po godzinach" lub w przerwie
obiadowej. byli też tacy którzy zostawiali plecak z ciuchami na ławce i
po prostu szli biegać i wiecie co? Ten plecak po godzinie nadal tam
był!
(no niestety na zdjęcie wkradł się także mój łokieć ;) |
Po
zachwycie przy marinie nadszedł czas, żeby jak każdy turysta zobaczyć
restaurację, kt mieści się w wagonikach diabelskiego młynu. No i tutaj
już totalne zaskoczenie, wzdłuż rzeki jest wydzielony pas tylko dla
biegaczy, spotykają się grupy biegowe, trenują, ścigają, urządzają
biegi.
A dla bardziej spragnionych przyrody niemal w samym centrum piękny, egzotyczny park.
nic tylko biegać w Singapurze!
Ps
Potem odkryliśmy bardziej"brudne miejsca" np dzielnicę chińską czy
dzielnicę Gejlang -centrum chińskich, indyjskich burdeli, szemranych
biznesów i typów spod ciemnej gwiazdy. po zmierzchu zagęszczenie
prostytutek na metr kwadratowy było niewyobrażalne.
uuu jaki LV!!
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuń