Podbiegi
Jak wiedzą wszyscy biegowi wyjadacze bieganie, to nie tylko bieganie po płaskim... :) Jako,że wiele tajników biegania dopiero zgłębiam, no i zapewne zajmie mi to jeszcze trochę czasu, to dopiero teraz wzięłam się za tzw podbiegi. Oczywiście w trakcie codziennych treningów zdarza mi się biegać "pod górę", ale są to wzniesienia na trasie biegu, a nie powtarzane kilkakrotnie podbiegi.
Wykorzystując tydzień spędzony w górach poza wybieganiami w terenie górskim postanowiłam w końcu posłuchać mojej szybszej połowy i postawić na podbiegi.
Pierwszy trening z podbiegami wyglądał tak, że najpierw zrobiłam rozgrzewkę i rozciąganie, następnie krótka przebieżka ok 2 km i początek prawdziwej męki. PODBIEGI.
Znaleźliśmy ok 400 metrowe wzniesienie i powtórzyłam trzy serie wg schematu : zbieganie sprintem i spokojne podbieganie na górę. Później spokojnym tempem przebiegłam ok 2 km aż do pełnego odpoczynku. Niby nic wielkiego, ale to podbieganie i zbieganie wykończyło mnie maksymalnie. Jednak nie ma porównania z bieganiem po płaskim. W pewnym momencie miałam ochotę zabić mojego trenera, który spokojnie obok mnie jechał na rowerze.
Teraz wiem, że będę musiała powtarzać takie treningi przynajmniej raz w tygodniu równiez w Warszawie. Przyda się przed startem w półmaratonie.
Według ekspertów podbiegi są wazne bo wzmacniają siłę biegową i wytrzymałość, natomiast szybkie zbieganie "z górki" wydłuża nam krok.
Przynajmniej w teorii podbiegać się powinno wyprostowanym, bez pochylenia, unosząc kolana nieco wyżej niż przy bieganiu po płaskim. Ważne, by stawiać stopę na śródstopiu. Energiczniej powinny pracować też ręce ( informacje znalezione na www.polskabiega.pl)Mam nadzieję, że udało się o tym pamiętać.
Według różnych teorii podbieg powinien mieć od 200 do 800 metrów. Mój trening był gdzieś w połowie i czuję, że dał mi kość, ale na pewno wyjdzie na dobre.
Jak piszą na www.bieganie.pl " Podczas biegu
pod górę używasz masy swojego ciała jako obciążenia,
przez co mięśnie zmuszone są do wzmożonej pracy. Aktywowanych
jest od dwóch do trzech razy więcej włókien
mięśniowych, niż w biegu po płaskim terenie. Podbiegi wpływają
również na stabilizację stopy, a także siłę odbicia od
podłoża"
A Wy jak często robicie podbiegi? Jaki stopień nachylenia? Jaka długość podbiegu?
O matko !! ale te podbiegi muszą być trudne już czytając mam zadyszkę - patrząc na Twoje zdjęcie widzę że Cie to bardzo rajcuje - podziwiam :)
OdpowiedzUsuńByło ciężko, myślałam że zabiję Christiana gdy ze stoperem w dłoni, jadąc na rowerku krzyczał szybciej, no szybciej! nie podziwiaj panoramy! to nie wycieczka! :)))))))))))))))
UsuńHa ha no to dał ci wycisk :)
UsuńZazdroszczę terenów!
OdpowiedzUsuńtylko do jutra, potem wracam do treningów warszawskich. Chyba Park Moczydło wykorzystam do podbiegania :)
UsuńJa robię podbiegi raz w tygodniu, i często zmieniam miejsce ich robienia, długość jakoś tam jestem w stanie określić ale nachylenie? Jak to sprawdzić? ;) Co do szybkiego zbiegania to ja w ten sposób naciągnęłam sobie rok temu przywodziciela, przy długim kroku nagle usłyszałam taki jakby trzask. Boleć zaczęło dopiero po kilku godzinach jak mięsień "ostygł". Potem ledwo chodziłam :( Uważaj, żeby te zbiegi Ci szkód nie narobiły! :) Powodzenia :)
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia jak się liczy kąt nachylenia. Może w przypadku ulic w większych miastach można znaleźć w internecie :) piękna pogoda, zaraz wychodzę biegać :)
UsuńNiech Pani Kari Na poczyta o podbiegach w fachowych źródłach i zdecydowanie zrezygnuje ze zbiegania sprintem.
OdpowiedzUsuńMyślę, że tryb rozkazujący jest zbędny. Niemniej dziękuję za uwagę, poczytam, zasięgnę opinii i zastosuję w treningach.
OdpowiedzUsuń