wtorek, 21 stycznia 2014

Biegacz na wakacjach


Zazwyczaj urlop, to czas,kiedy zarówno regularne treningi jak i dieta zostają lekko, albo nawet bardzo naciągnięte. Jednak Azja okazała się idealnym miejscem na dobry, zdrowy i wybiegany urlop biegacza. 

 



Po pierwsze jedzenie, Tajlandia (choć Singapur i Malezja również),to jeden wielki szwedzki stół na którym niemal za darmo (cena obiadu już od 3 zł)znajdziemy specjał kuchni tajskiej, chińskiej, indyjskiej, japońskiej i wielu innych. Jako wegetarianka nie mogę się wypowiedzieć na temat mięs, ale widziałam, że potrawy z mięsem, owocami morza, kurczakiem były chętnie zamawiane. Moje menu, to zazwyczaj ryż i warzywa duszone z niesamowitymi przyprawami, owocami, dodatkami, mlekiem kokosowym i curry. pachniały i smakowały tak, że pisząc to właśnie w samolocie zrobiłam się głodna:)






Ja zazwyczaj stołowałam się w barach gdzie jadali lokalsi i podróżnicy lub na bazarach/ulicznych stoiskach gdzie za 1-2 zl można było zjeść szaszłyk z mięsa, krewetek lub warzyw oraz spróbować smażonych makaronów z przeróżnymi dodatkami (to akurat w wersji wege była kiepską opcją), a także przetestować dziesiątki lokalnych specjałów kt 

ani nazw ani składu nie jestem pewna :)

 


Największym hitem i zaskoczeniem była dla mnie wszędzie dostępna owsianka (która zabrałam ze sobą:))) , za jakieś 3zl można było zjeść owsiankę z jogurtem naturalnym, orzechami i przepysznymi owocami.





Zatrzymując się jeszcze przy owocach, to sprzedawane na każdym kroku paczuszki z mango, arbuzem, ananasem, papają, marakują i wieloma innymi kt nigdy wcześniej nie widziałam i nazw nie znam,sprawiały że niemal wcale nie miało się ochoty na słodycze UFF Minusem były jak dla mnie świeże soki i koktajle, bo osobiście ani razu nie dostałam wersji 100% owoców. zawsze lądował w kubku syrop, masa lodu, woda, cukier,nawet przy wyraźnej prośbie i dopłacie za same owoce :)))


A co do treningów, to tak jak już pisałam, dla chcącego nie ma przeszkód :) zawsze znajdzie się jakiś park, mniej zaludniona dzielnica czy plaża. moje treningi nie były tak częste ani tak intensywne jak zazwyczaj, ale łącząc to z codziennymi wędrówkami od 10 do 20 albo nawet więcej kilometrów myślę, że wyszło ok, a teraz powrót do zimy, Warszawy, pracy i solidnego trenowania!


Zapewne jesteście albo niebawem będziecie na zimowych urlopach narciarsko deskowych, jakie macie plany? Jak planujecie treningi i diety podczas urlopów? 

 

 

7 komentarzy:

  1. Ale smakołyki;)
    właśnie jedziemy całą familiadą za miesiąc do Szczawnicy i zabieram buciory i wszystkie zabawki;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, a rodzinka też zabiegana?czy samotne treningi?

      Usuń
    2. Żonka jest oczywiście pro, rola biegowego szaleńca jest moja a dzieciaki jeszcze nie załapały bakcyla - wszystko przed nimi;)

      Usuń
  2. ojacie, ile dobrego jedzenia, aż poczułam ssanie w żołądku na sam widok tego dobrobytu! fajnie, że udało ci się w czasie wypoczywania nie rozregulować i biegać:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Widzę, że pełno tam zdrowego jedzenia dla sportowca idealne miejsce gdzie, można coś kupić gotowego na mieście oprócz fast foodów. Zapraszam, również na mojego bloga o odchudzaniu, ćwiczeniach i motywacji do sportu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, chętnie poczytam, bo mimo starań moja dieta nadal jest daleka od idealnej :)

      Usuń