III GRÓJECKI BIEG ULICZNY
Dzisiaj byłam na pierwszym biegu wyjazdowym w....Grójcu. Wiem brzmi troszkę zabawnie, biegacze piszą o biegowych podbojach dużych miast, Europy i Świata a ja tu wyskakuje z Grójcem 40 km od Warszawy :) Przyjechaliśmy na miejsce ponad godzinę przed startem, więc mieliśmy czas, by spokojnie odebrać numery startowe i pakiety. Wygodnym rozwiązaniem było to, że mogliśmy zapłacić na miejscu.
Jako, że bieg wybierałam w pośpiechu, to nie sprawdziłam jaka jest trasa i strasznie się zdziwiłam.
5 RAZY TA SAMA PĘTLA!
Trochę się przeraziłam, bo zazwyczaj gdy biegam dwa razy tę samą trasę, to po pierwszej pętli mam kryzys. Bałam się, że tu będą 4 takie kryzysy.
Na linii startu było ok 100 -150 osób, dużo mniej niż obleganych, warszawskich imprezach. Nie było też facebookowych sportowców, bo pewnie za mały lans, daleko i bez szans na lajki. Tak więc stanęłam obok grupy ludzi po których widać, że 10km to oni biegają na rozgrzewce, maratony kolekcjonują jeden po drugim i naprawdę znają się na rzeczy. Zazwyczaj w czasie biegów mam dobre, średnie tempo. Na metę dobiegam bez szału, ale też z pewnością bez wstydu. A tu już po kilometrze odkryłam, że biegnę prawie ostatnia, biegnąc ze średnią 5.50/km. Już miałam palić się ze wstydu, ale przyspieszyłam. Wpadłam w dobry rytm, telefon dobrze pomieszał utwory i dzielnie zaliczałam kolejne okrążenia. Miałam atak stresu na początku biegu, który utrudniał równy oddech oraz kryzys zmęczenia w okolicach 7 km, ale generalnie biegło się bardzo dobrze. Słoneczna, ciepła, piękna polska złota jesień, płaska trasa i miła atmosfera. Moja druga połówka wyprzedziła mnie o dwa okrążenia :) ale i tak udało się zrobić życiówkę. Poprawiłam czas na 10 km z 1h1min na 60 min. RADOŚĆ!!!!
Organizacja biegu naprawdę była bardzo dobra, zabezpieczone ulice, na każdej pętli wodopoje, zagrzewający do walki o czas prowadzący imprezę i masa uśmiechniętych kibiców. Jako, że Grójec i okolice słyną z najlepszych jabłek, to i w pakiecie startowym znalazły się owoce i sok lokalnej produkcji, do tego wafelki i energetyk.
Natomiast na mecie czekały bardzo ładne medale. Na pewno przyjedziemy za rok, no i zaostrzyło to nasz apetyt na biegi wyjazdowe :)
Wracając w nagrodę za życiówkę zatrzymaliśmy się w malowniczym zajeździe, który wygląda jak mazurski pensjonat, a tymczasem jest przy trasie szybkiego ruchu w mało atrakcyjnej lokalizacji. Jednak sprawia, że można się zrelaksować.
Chcąc uniknąć korków w Raszynie przejechaliśmy przez podwarszawskie Michałowice, a tam Pałac Wenecja i miejsce, które może się kojarzyć z każdym krajem egzotycznym, ale na pewno nie z Polską. Przepiękny ogród, soczysta, zielona trawa, palmy, kwiaty. Pałac na wodzie, gondole, łódki, mosty...no naprawdę elegancja Francja. Aż wierzyć się nie chce, że kilka lat temu była tam ferma kurza i tzw żwirownia... Sami zobaczcie
A Wy odkryliście ostatnio jakieś zaskakujące miejsca?
Kari, ja nigdy nie odważyłam się pójść na mój Świebodzicki "maraton" na >3km, a Ty nie dość, że przebiegłaś 10km, w ledwie 60min to jeszcze pokonałaś kryzys i poprawiłaś wynik.
OdpowiedzUsuńMożesz być z siebie dumna! :)
Wielkie gratulacje i pozdrowienia!
Bardzo dziękuję! Jeśli nie było Twojego "maratonu" jeszcze w tym roku, to koniecznie zaryzykuj :) dzisiaj tez widziałam kilka osób, które chwilami maszerowały, ale dotrwały do końca i to się liczy :))))
OdpowiedzUsuńGratulacje !! Jestem dumna z Ciebie :))
OdpowiedzUsuńMichałowice - LUX - szczególnie te babki z cyckami wymiatają :)
Michałowice wyglądają jak mix Egiptu i włoskiej rezydencji, no mega!
OdpowiedzUsuńGratulacje. Czy to są te Michałowice pod Pruszkowem? Piękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńDziękuję! Tak, to te Michałowice :)
Usuńhej obserwuje Twój blog od jakiegoś czasu i musze Ci powiedziec, że znalazłam w sieci fajny program do sprawdzania ile jeszcze sadełka trzeba zrzucić :) sprawdz-sylwetke
OdpowiedzUsuńSuper, dzięki. Chętnie sprawdzę bo chciałabym zrzucić jeszcze ze 3kg
UsuńSuper, dzięki. Chętnie sprawdzę bo chciałabym zrzucić jeszcze ze 3kg
Usuńgratulacje;-) świetny ten medal;-) a co do wycieczki to myślę, że każdy biegacz / wyjazdowy zaczynał od takiego swojego "Grójca" ;-)
OdpowiedzUsuń:)))))
Usuń