Biegacz w związku
Ostatnio zupełnie przypadkiem usłyszałam historie, że bieganie może zniszczyć życie. Z zainteresowaniem wsłuchałam się w historie i okazało się, że znajoma znajomej ma problem z mężem, który uzależnił się od biegania. Ciągle treningi, wyjazdy, starty w biegach. Całe życie podporządkowane bieganiu. Każda dodatkowa kasa idzie na gadżety biegowe, wolna chwila = bieganie. Żona zrozpaczona, że przegrywa z bieganiem....
W sumie racja, nie chciałabym żeby mój narzeczony nagle odpłynął tak np w stronę no nie wiem serfowania, choć z drugiej strony pewnie zaczęłabym pływać razem z nim... W każdym razie sprowokowało mnie to do tego, żeby pomyśleć jak bieganie wpływa na mój związek i doszłam do wniosku, że mam mega szczęście, że mój facet biega. Ba! mogę nawet powiedzieć, że bieganie cementuje nasz związek, bo razem trenujemy, razem jeździmy na biegi, razem robimy nocne biegowe wycieczki i weekendowe długie wybiegania.Myślę, że bieganie stało się takim naszym, wspólnym "czymś" co łączy i podkręca codzienną monotonie życia.
Właśnie dlatego, że biegamy razem nie ma problemu gdy zamiast kina czy wyjścia na kolacje wybieram bieganie. Nie ma problemu gdy zapisuję sie/nas na kolejny bieg i temat treningów nigdy nie jest nudny. Jedyne, co Go lekko nudzi to zdjęcia, które robie na bloga, ale nikt nie jest doskonały :)
A jak bieganie wpływa na Wasze związki? Biegacie z chłopakami/dziewczynami, zonami, partnerami? Są zgrzyty na płaszczyźnie biegowej czy raczej luzik i radość?
Luzik i radość :) Biegamy osobno, bo ktoś musi z synkiem zostać. Chociaż jeden wspólny bieg i kilka treningów udało się zaliczyć :)
OdpowiedzUsuńNajważniejszy podział obowiązków i treningów :)
UsuńDobry temat. Jesteś w szczęśliwym położeniu bo macie wspólne zainteresowania i razem biegacie i to jest ok. Napisałaś że jakby Krystian pływał to byś też pływała. Ale nie każdy musi lubić to co robi druga połówka - owszem trzeba to zrozumieć i pozwolić na to a samej poszukać też coś dla siebie . Ale w tej historii facet faktycznie jest uzależniony - nie wiem czy bym chciała z nim być.
OdpowiedzUsuńGdy Ktos jest uzalezniony, to zawsze warto pomóc. A gdy druga osoba ma odmienna pasję, to może warto się zainteresować :)
UsuńMyślę, że przypadek opisany to już uzależnienie ale takie negatywne. :( To naprawdę smutne. A co do mojego męża, na razie robi za super nianię dlatego biegam tylko ja ;) Ale mam plan wyciągnąć go na biegowe ścieżki ale to już na wiosnę ;)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za Wasze wspólne bieganie :)
Usuńfajnie, jak robi się coś razem, ale myślę że i tak kluczem do sukcesu jest umiejętność szanowania nawzajem swoich pasji - z jednej strony i chęci wspólnego spędzania czasu, byciem (przynajmniej raz na jakiś czas) absolutnym centrum zainteresowań z drugiej:)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, żeby sie nie ograniczać :)
UsuńJa biegam, mój nie. Ale każdy ma swoje pasję, więc jesli zajmuję się biegiem to on robi sobie coś swojego ;-) wolne chwile spędzamy razem :-)
OdpowiedzUsuńGrunt, to umieć sie dogadać i szanować pasję drugiej osoby
UsuńNo jak to dobrze, ze obydwoje NIE biegamy! ;)
OdpowiedzUsuńZgodność w 100 % :)
UsuńOj chciałabym żeby mój biegał, ale nie daje się przekonać. Tyle dobrze, że na rolkach jeździmy razem : )
OdpowiedzUsuńA mój za to nie jeździ ze mna na rolkach :)
UsuńReceptą na wszystko jest umiar i zasada "jeśli ktoś kogoś kocha to pozwala mu żyć". I tyle. Albo aż tyle. :)
OdpowiedzUsuńdokładnie :)
UsuńJeśli chodzi o historię którą opisała Kari ..... faktycznie facet nie zna umiaru - egoista albo uzależniony. Żona pewnie Go kocha - sądzisz że nie pozwala mu żyć ?? Powinna poszukać swojej pasji - zająć się sobą albo zostawić faceta i nie babrać sie w tym
UsuńSprawa jest ciężka. Mnie też ciągnie do biegania ale mam dwoje dzieci, nie mogę obciążać żony ciągłym zajmowaniem się nimi i jeździć po świecie. To nie jest mój zawód tylko hobby i nie mogę rozpirzać wszystkiego wkoło bo byłbym egoistą. Mój limit to dwa wypady na zawody maksymalnie w miesiącu i 3 treningi tak czasowo ustawione by nie demolować całego dnia. Oczywiście to za mało by zostać mistrzem. Pytanie tylko czy o bycie mistrzem chodzi? Ja wolę spędzać czas z moimi córkami i żoną niż wygrywać zawody. I już. Kwestia priorytetów.
UsuńTrzy treningi tygodniowo miało być. :)
UsuńI tak trzymaj - jesteś super facetem :)
UsuńMyślisz? ;) Dzięki. :)
UsuńPrzemku oby więcej takich empatycznych biegaczy! Fajnie, że potrafisz wszystko połączyć :)
UsuńŁatwo nie jest. :( Ale próbuję.
Usuńżycie można zniszczyć wszystkim jeśli nie zachowuje się umiaru i równowagi
OdpowiedzUsuńdokładnie
Usuńw zyciu nalezy umiec priorytetyzowac, jesli ktos zapomina o parterze dla czegokolwiek innego, to warto sie zastanowic nad przyczyna, czemu ktos postanowil oddryfowac ;)
OdpowiedzUsuńw moim zwiazku duzo czasu spedzamy oddzielnie i tak nam dobrze, grunt, ze wieczorem wracamy do jego lozka, gdzie mozemy się tym wszystkim dobrym podzielic :D
Grunt, że Wam to pasuje. Bo znam dziewczyny, które obsesyjnie chcą spędzać z facetem każda chwilę i nawet trening jest problemem
UsuńKari, zazdraszczam męża-biegacza. Ja ciągle poszukuję złotego środka, żeby rodzina nie czuła się "obciążona" moją pasją. Przeważnie kończy się to tak, że biegam, gdy rodzina już/jeszcze śpi a imprezy biegowe muszę mieć jakieś atrakcje dla moich ukochanych facetów :-)
OdpowiedzUsuńMam podobnie. ;) Powodzenia.
UsuńNo najlepsza opcja chyba to przekonać partnera do biegania :D Oczywiście nie zawsze to możliwe :P
OdpowiedzUsuńGdy sie to udaje, to jest super! choc czasami tez utrudnia, ja jakiś czas temu pokłóciłam się okropnie z narzeczonym przed samym startem w biegu i kiepsko nam sie biegło :)
Usuń