"Wybiegaj Marzenia" to projekt dwóch śmiałków Andrzeja Gondka i Marka Wikierę, zwyczajnych-niezwyczajnych dyrektorów, którzy zamierzają osiągnąć coś, czego jeszcze nie dokonał nie tylko żaden Polak, ale też jedynie 28 osób na świecie! Zdecydowali się na wzięcie udziału w 4 ultra maratonach, po 4 najniebezpieczniejszych pustyniach na 4 kontynentach.
Poznaliście się w drodze na Wasz pierwszy bieg pustynny na
Saharze, czy już podczas tego biegu stanowiliście zespół?
Marek: Poznaliśmy się mailowo. Andrzej zdobyl mój adres od
organizatora MdS i napisał. Później było jeszcze wiele maili i telefonów.
Pierwszy raz spotkaliśmy się a lotnisku w Paryżu, przed lotem do Maroka, ok. 24.
Zamiast spać praktycznie przegadaliśmy cały czas do rana. Tak nam dobrze szło że
o mały włos spóźniliśmy się na samolot.
Andrzej: Jak najbardziej tak. Pomimo iż każdy z nas biegnie
indywidualnie, każdy swoim tempem to czuje się psychiczne wsparcie drugiej
osoby. Po każdym etapie , już podczas biwaku zespołowość nasza objawia się
poprzez wspólna analizę biegu, kolejnego etapu, wymiana doświadczeń, wskazówek.
Pomoc w naprawie sprzętu czy wspólne przygotowywanie posiłków. Wzajemne
dopingowanie się i motywowanie.
Co każdego z Was popchnęło do udziału w tym biegu?
Andrzej: Nowe wyzwanie, chęć poszukania swoich granic wytrzymałości
fizycznych i psychicznych. Poznanie siebie w sytuacjach skrajnych.
Rywalizacja
Marek:Lubię wyzwania, pokonywanie trudności. Ten maraton był takim
wyzwaniem - dużym wyzwaniem. Wymagał odpowiedniego przygotowania treningowego,
logistycznego i psychicznego.
W tym biegu właściwie
wszystko jest trudne i ciężkie, jak wspominacie Wasz najtrudniejszy dzień na
Saharze?
Andrzej: Najtrudniejsza była pobudka po 4 najdłuższym etapie. Nie
mogłem się podnieść i stanąć na własnych stopach. W głowie pojawiła się po raz
pierwszy myśl – czy dam radę wystartować w ostatnim etapie i ukończyć cały
wyścig.
Marek: Mój najtrudniejszy moment pojawił się w trakcie najdłuższego
etapu. Słońce było w zenicie. Czułem że całkowicie opadłem z sił. Strasznie
bolały mnie plecy. Było potwornie gorąco – temperatura sięgała ponad 50
C.
Czego najbardziej się baliście ?
Andrzej: Biegunki i Odwodnienienia
Marek: Kontuzji.
Jak wyglądają przygotowania do takiego biegu. Treningi
sportowe, to jedno, ale zapewne potrzebna jest strategia, dokładna analiza
terenu, odcinków, temperatur, wcześniejsze badania, dieta. Jak to wszystko
wygląda?
Andrzej? Poza treningiem fizycznym ważnym elementem przygotowan jest
wybór i przetestowanie sprzętu, który zabieram na pustynie. Każdy element mojej
garderoby biegowej, sprzętu, wyżywienia musiały być sprawdzone przed odlotem do
Maroka. Oczywiście kardiologiczne badania kontrolne – musimy być zdrowi. Bez
tych badań nie ma możliwości udziału w zawodach. Dieta – liczymy kalorie,
stosuję dietę zbilansowaną. Suplementacja – głównie węglowodany i
białko.
Marek: Moje przygotowania do startu w MdS można
podzielić na trzy elementy:
I. Trening
Plany treningów opracowałem samodzielnie.
3-4 razy w tygodniu miałem treningi biegowe, w tym jeden kilkugodzinny. 1 raz w
tygodniu pływanie i 1-2 razy trening na tzw. wioślarzu, dla wzmocnienia górnych
partii mięśniowych.
Dodatkowo w czasie treningów testowałem
jedzenie, ubranie i sprzęt, który planowałem zabrać ze sobą.
Martwiłem się ponieważ mój trening na 6
tygodni przerwała kontuzja (we wrześniu 2012 r złamałem palec prawej stopy) a
następnie na 3 tygodnie choroba (w lutym 2013 r niespodziewanie zaatakowała mnie
angina).
II. Logistyka
Zaplanowanie ilości i rodzaju jedzenia,
sprzętu oraz ubrania, które zamierzałem zabrać ze sobą na bieg. Tu bezcenne
okazały się rady kolegów, startujących w MdS w latach wcześniejszych.
III. Sprawy formalne
Do startu w Maratonie Pisaków zgłosiłem się
już w kwietniu 2012 r (ilość miejsc jest ograniczona i rozchodzą się one jak
ciepłe bułeczki). Po wypełnieniu odpowiednich formularzy, wniesieniu opłaty
startowej i przesłaniu dokumentów do organizatora otrzymałem potwierdzenie
uczestnictwa.
Pozostało jedynie wykonanie badań EKG (w
spoczynku i podczas wysiłku) najwcześniej na 30 dni przed startem – wymagane
obowiązkowo. I zaplanowanie podróży do Paryża skąd już z grupą francuską
polecieliśmy do Maroka.
Kiedy powstał pomysł dołączenia do 4 Deserts Grand
Slam. ?
Andrzej Pierwsze rozmowy na temat startu w 4deserts były już w
Maroku. Po powrocie sprecyzowaliśmy kalendarz startów i wyzwan na rok 2014 i
udział w 4deserts.
Marek: Pierwszy raz o 4 deserts usłyszałem od Rosjanina z którym
wspólnie czekaliśmy w kolejce przed polową klinika na opatrzenie ran po jednym z
etapów MdS.
Od razu podzieliłem się tą informacją z Andrzejem. Ale wtedy
to była tylko luźna informacja.
Realnych kształtów nabrała po obejrzeniu na youtubie kilku
filmowych relacji z 4 deserts.
I w czasie którejś rozmowy padło sakramentalne TAK.
Robimy.
Dlaczego akurat biegi pustynne?
Andrzej: Im trudniej tym lepiej. Cięzko jest wyobrazić sobie bardziej
wymagające dla biegacza miejsce na świecie. Ponadto pustynie są piękne i
magiczne.
Marek: Na razie nie znaleźliśmy nic trudniejszego
Który z planowanych, czterech biegów jest
najtrudniejszy?
Andrzej: Antarktyda- bo dużo sniegu i lodu, niskie temperatury i brak
czasu na regeneracje organizmu po starcie na ATACAMie ( tylko dwa
tygodnie)
Marek: Tak - Antarktyda. Nie cierpię zimna i mokra, a tu będę to
miał w pigułce.
Jak duże jest ryzyko? Mówi się, że to biegowa korona ziemi,
trudne warunki pogodowe, zmienne podłoże, wycięczenie organizmu....
Andrzej: Wieloetapowe biegi dlugodystanowe,w dodatku w takich
warunkach niosą za sobą ogromne ryzyko. Zawodnik musi być bardzo dobrze
przygotowany pod względem fizycznym i psychicznym. Nie może zawieźć sprzet.
Musimy umieć kontrolować swój organizm podczas startu i czytać wszystkie
niepokojące sygnały i odpowiednio na nie reagować.
Mieszkacie w różnych miastach, czy zdarza Wam się razem
trenować, czy Wasze treningi są podobne? Jak dbacie o to by być na podobnym
poziomie?
Andrzej: Nie trenujemy wspólnie, ale mamy tego samego trenera , który
przygotowuje nas do tych startów.
Co na ten pomysł Wasi bliscy? Zgodzili się bez
problemu?
Marek: Jest już lepiej. Ale mam zakaz planowania startów w 2015 r. A
wspomniałem tylko o UTMB.
Wyprawa w sumie kosztuje 250 tysięcy, czy udało się już
zebrać środki? Jak można Was wspomóc?
Andrzej:Zapraszamy na stronę funpageu WYBIEGAJ MARZENIA. Wasze like
są dla nas bezcenne. Tam też można się dowiedzieć gdzie i w jaki sposób można
przekazywać srodki na ten projekt
Więcej o projekcie na stronie WYBIEGAJ MARZENIA
na Facebook'u lubię już od dawna i niesamowicie ich podziwiam!
OdpowiedzUsuńNaprawdę godne podziwu... Biegać na wszystkich kontynentach i to w takich warunkach, niesamowite :) Chciałbym kiedyś osiągnąć chociaż połowę z tego.
OdpowiedzUsuń