Przed pierwszym półmaratonem myślałam,że gdy już pobiegnę, to będę do siebie dochodziła przynajmniej kilka dni. Tymczasem po niedzielnym starcie "chwilę po" bolały mnie stopy, zwłaszcza po tym gdy chwilę posiedziałam w samochodzie i chciałam wyjść jeszcze do sklepu po toruńskie pierniki. Wtedy, to naprawdę myślałam, że nie przejde kilku metrów, ale "rozchodziłam" nogi i w sumie juz po jednym dniu odpoczynku we wtorek byłam w stanie spokojnie biegać 5 km. W środę byłam na treningu z Pobieganymi, skipy i sprinty dobrze mi zrobiły, choć trochę czułam, że mam mniej energii niż zwykle.
No i dzisiaj cały dzień się zastanawiam czy biec w "biegu od metra" czyli 24 kilometrowym biegu, wzdłuż trasy warszawskiego metra. Z Bielan na Kabaty. Z jednej strony kuszące, z drugiej pytanie czy się nie zajadę?Czy dam radę? W końcu to znowu ciut więcej bo nie 21 tylko 24 kilometry.....
Chyba decyzję podejmę "na ostatnia chwilę" bo bierze w nim udział moja szybsza połowa i tak czy inaczej na trasie startu lub na linii dopingu będę na miejscu :)
Sama inicjatywa biegu jest zacna, bo przed biegiem są zbierane prezenty dla biednych dzieci, więc nie tylko można sie wybiegac, ale i sprawić by czyjeś święta były nieco bardziej kolorowe. Bieg jest inicjatywa oddolną, bez rekordów i spinki. Liczy sie zabawa, bieganie i zajawka.
Start w sobotę o 22.00. Relacja z biegu juz w niedzielę, okaże się czy z punktu widzenia obserwatora czy uczestnika ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz