sobota, 31 sierpnia 2013

Test tanich butów biegowych



Czy fakt, że nie stać mnie na buty za kilka stów, ma mnie wyeliminować z biegania?! NIE. Stąd nasz pomysł testu tanich butów biegowych. Przetestowaliśmy 7 par butów z dyskontów, supermarketów i sieciowych sklepów sportowych. Limit ceny: 100 zł. Jeśli ktoś wrzuca tego typu obuwie do jednego worka pt. "Do niczego", to jest w grubym błędzie.


W tym teście wszystko jest low-budgetowe. Nie znajdziecie tu wypasionych infografik, prezentujących kosmiczne buty w kosmicznych cenach. Są za to amatorskie zdjęcia, oceny rekreacyjnych biegaczy-testerów i buty za max. 100 zł.

To zestawienie jest też poniekąd odpowiedzią na wiele komentarzy, które pojawiło się przy okazji naszego ostatniego testu butów szosowych. Tam ceny plasowały na poziomie 400-550 zł. Wielu z Was pisało, że dla większości biegaczy to zupełnie abstrakcyjny wydatek. Zgoda. Test tanich butów jest kolejnym etapem sprawdzania sprzętu biegowego. Pewnie niektórzy stwierdzą, że to skrajność w drugą stronę. Chcemy jednak przejść przez wszystkie półki butów dla biegaczy. Bo bieganie jest dla wszystkich! A, jak się okazuje, nawet bardzo tanie buty do biegania potrafią być bardzo dobre.


Ogólna charakterystyka przetestowanych butów:

To buty dla osób, które:

- zaczęły lub chcą zacząć biegać

- przebiegają/truchtają dystanse maks. 5-7 km

- jeszcze nie są do końca przekonane, że wytrwają postanowieniu "Biegam!" i z tego względu nie chcą inwestować większych pieniędzy w sprzęt.

To buty dla biegaczy rekreacyjnych, do spokojnego biegu lub joggingu. Do krótszych dystansów. Do treningów po utwardzonej nawierzchni - po drogach, chodnikach, ścieżkach (nie po nierównym czy górzystym terenie).

Jeśli chcesz biegać więcej i bardziej intensywnie, powinieneś zainwestować w buty z wyższej półki.

Zobacz filmowe podsumowanie testu:


Pozdrawiam i życzę Miłego Weekendu :) 

 

Ps. Osobiście jestem za opcją jak najtańsze, ale jednocześnie jak najlepsze buty do biegania dla nas. Biegałam przez 2 miesiące w butach, które nie były dla mnie dobre i jeszcze chyba jak na buty biegowe ciut za małe i to się odbiło na moich nogach. Nadwyrężona lewa noga, otarte stopy i jeszcze czarne paznokcie po starcie w Biegu Powstania. Teraz mam buty kupione w Factory na sporej przecenie i są naprawdę świetne:) Idealna amortyzacja, przewiewne, "trzymają nogę" i są elastyczne.







.

środa, 28 sierpnia 2013

Dieta biegacza na wakacjach

Dieta biegacza, czy ogólniej osoby aktywnej, która dba o zdrowy tryb życia, to problem. Szybkie przekąski, lody, gofry, słynna ryba z frytkami no i większa dawka alkoholu niż zwykle nie sprzyjają dbaniu o kalorie... Do tego więcej wolnego czasu, chęć spróbowania nowych smaków, no i często opcja All Inclusive potrafi zagrażać naszej fit sylwetce.


Bułgaria w której jestem na wakacjach naprawdę bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła pod kątem jedzenia. W hotelu jest cała masa naprawdę przepysznych warzyw. Tutaj pomidory, ogórki, marchewki,mają inny, słodszy, wakacyjny smak. Hitem jest oczywiście sałatka szopska. Pomidor, ogórek i bułgarski ser.





Kolejnym kulinarnym hitem są bardzo proste, ale moim zdaniem naprawdę świetne kubeczki z owocami. Nigdy nie widziałam czegoś takiego w Polsce. Na plaży w Ustce czy Juracie możemy zjeść loda, jagodziankę, frytki czy wypić piwo. Ale owoce? No chyba, że sami zadbamy...A tutaj proszę bardzo jaka oferta zdrowych pyszności











Fajne jest również to, że na każdym kroku możemy napić się wyciskanego, świeżego soku czy po prostu kupić owoce.








Oczywiście jest cała masa pączków, lodów, naleśników z czekoladą czy nawet Mc Donalds'a w wersji straganowej, ale przynajmniej jest wybór :)


A moją nową miłością kulinarną stały sie figi, których chyba nigdy wcześniej nie jadłam tak po prostu. Zawsze jako składnik jakiegoś dania. Są naprawdę fajne :)









Pysznego tygodnia! Uciekam na plażę!

wtorek, 27 sierpnia 2013

TRENING NA WAKACJACH




Na totalnym spontanie wyjechałam na wakacje. Tygodniowy urlop w Słonecznym Brzegu w Bułgarii. Wakacje jak, to wakacje. Wiadomo rozleniwienie, dookoła same pyszności, motywacja do biegania raczej niska.... No, ale jako urodzony prymus nie mogłabym sobie spojrzeć w oczy gdybym opuściła trening. Po całym dniu na plaży, po przespaniu chyba 20 godzin ( wstaję do pracy codziennie ok 4.30, więc mój organizm korzysta z opcji spania w każdej możliwej sytuacji) stwierdziłam, że czas na bieganie. Moja druga, zdecydowanie lepsza w bieganiu połowa nie była, o dziwo! chętna, do biegania. No ale w końcu dał się przekonać.Czas start!







Najpierw pobiegliśmy ok 3km totalnie pod górę, wzdłuż miasteczka, potem, zbiegliśmy uliczką w stronę plaży.







 Do tej pory była wakacyjna euforia, wiatr we włosach i ciekawość nowego terenu. Adrenaline budowała też duma z siebie, że oto ja na urlopie mogłabym korzystać z All Inclusive i popijać piwko przy basenie, a tymczasem realizuję plan treningowy. Balonik pewności siebie został przekłuty gdy wbiegłam na plażę. Bieganie po piasku, to naprawdę zupełnie inna  bajka. Jest naprawdę cięzko, stopy się zapadaja, nie ma jak się odbić, jedynym rozwiązaniem jest bieganie przy samej linii brzegowej, ale wtedy napadają na nas fale.







Trening na plaży jest z pewnością cenny, choć bardzo ciężki dla osoby przyzwyczajonej do chodnika, ścieżek rowerowych i sporadycznie lasu. Jednak okoliczności przyrody, morska bryza i wakacyjna wolność dają moc! Jutro sprawdzę jak się biega po plaży bez butów.



A Wy jakie macie zasady? Wakacje, to tez wakacje od biegania? A może zupełne przeciwieństwo i jeszcze więcej biegania? Ja dzisiaj spokojnie, 5 km :)



niedziela, 25 sierpnia 2013

Eksplorowanie dzielnicy podczas biegania



Jak na niedzielę przystało w planie miałam 10 km wybieganie. Już miałam pobiec stałą trasą 10 kilometrową czyli od bemowskiego ratusza Górczewską do Parku Moczydło, tam 3 pętle i do domu, ale pomyślałam, że czas poznać jakieś nowe zakątki. Wybór padł na Stare Bemowo. Dobiegliśmy Lazurową do WAT'u, potem zielonymi ścieżkami na skraj lasu.





Małymi urokliwymi uliczkami, położonymi w leśnej okolicy biegaliśmy bez konkretnego celu, zwiedzając okolice. Małe domki, cisza, spokój.... kto by pomyślał, że tuż obok sa wielkie osiedla i lotnisko! Dobiegliśmy do ogrodzenia lotniska Bemowo, no i osiedlowymi ulicami, krążąc po okolicy dobiegliśmy do domu. W sumie 10 km w 1h.  Bez szału, na spokojnie, ale też bez wstydu :)






Innym razem zabiegaliśmy sie w okolice Osiedla Przyjaźń, kolorowych, zabawnych domków w których sa akademiki, dom kultury, działki, ale i normalne domu. Totalnie odrealnione miejsce. Zupełnie jak z bajki.






Kolejnym plusem biegania jest to, że możemy poznać miejsce w którym mieszkamy, żyjemy z zupełnie innej strony. W codziennym biegu nawet nie mam czasu wpaść na pomysł, żeby włóczyć się po okolicy. Codzienny plan działania w obrębie dzielnicy zakłada zjazd windą do garażu, samochód-praca-praca-zakupy-dom. Mało miejsca na poznawanie okolicy. Tymczasem bieganie daje chwilę na zastanowienie, na obserwację, na zwiedzanie i oczywiście pozdrawianie biegaczy :)


Bieganie daje zupełnie inną perspektywę! Dzięki bieganiu mogę powiedzieć, że moja dzielnica jest fajna, wcześniej uważałam ją za nudne blokowisko :)



A jakie są Wasze biegowe odkrycia?


czwartek, 22 sierpnia 2013

Plan biegowy kontra spontaniczne bieganie



Właśnie realizuję drugi tydzień planu biegowego, który ma mnie przygotować do osiągnięcia wyniku ok 50 min podczas Biegnij Warszawo. Dzisiaj według planu miałam przebiec 6km w tempie 6.30 i 2 kilometry w 5.50. W sumie przebiegłam prawie 9 km, bo tak akurat wyszło .....nie mam pojęcia czy planu treningowego trzeba się trzymać idealnie? Bo ja po prostu wychodzę z klatki, robię rozgrzewkę i biegnę . Niemal nigdy nie jest tak, że idealnie wyliczę trasę i zamierzony dystans kończy się przed moim szlabanem. Zawsze jest trochę więcej, o kilometr, dwa czasami pół. No i pytanie. Skoro w planie jest 8km, to po ośmiu mam skończyć i dojść do domu czy biec 10 km? Ja biegnę, bo wychodzę z założenia, że wyszłam biegać, a nie chodzić. Druga sprawa to tempo. Staram się utrzymywać zalecaną prędkość, ale robię to tylko na wyczucie. Weryfikuje to po każdym kilometrze głos z aplikacji, ale nie jest on w 100 % miarodajny. Pytań u początkującego biegacza jest oczywiście wiele....Ze względu na brak doświadczenia mój plan biegowy jest wypełniany w 70% zgodnie z zaleceniami, ale się staram i nigdy nie odpuszczam. Musze podpytać bardziej doświadczonych biegaczy :)







Mimo pewnych uchybień w wypełnianiu planu biegowego widzę różnicę w stosunku do biegania spontanicznego bez planu i pomysły w oparciu o emocje i zajawkę. Mimo, że czasami ciężko jest zrozumieć jakim cudem bieganie 3 razy w tygodniu może byc lepsze od biegania 7 razy w tygodniu, to zdecydowanie widzę poprawę. Po pierwsze mam więcej siły, po drugie moje nogi mają czas na odpoczynek i wzmocnienie podczas innych dziedzin sportu, a po trzecie, to jestem jak narkoman na głodzie i po prostu strasznie chce mi się biegać. Dzisiaj przebiegłam na totalnym luziku prawie 9km, a czułam się jak po 2 km. Bieganie z planem ma sens, nawet gdy na początku trudno się przyzwyczaić.


A Wy macie plany biegowe? Czy biegacie na spontanie?





wtorek, 20 sierpnia 2013

Bieganie po zmroku jest fajne, ale czy bezpieczne?







Ze względu na to, że chodzę do pracy na 5.30 rano, to odpada u mnie bieganie skoro świt, które wielu biegaczy bardzo sobie chwali, a eksperci twierdzą, że właśnie wtedy jest największe spalanie. W moim przypadku zostaje środek dnia… to muszę przyznać rzadko się udaje, bo po pierwsze upał, a po drugie po bieganiu nie wyglądam jak miss świata i jak pomyślę, że mam potem od nowa układać włosy, malować się itd…. to wybieram wieczór. Plusów jest cała masa, po pierwsze ma się wolna głowę, wtedy już nie mam spisu rzeczy do wykonania, bo w perspektywie jest relax i sen. Po drugie Na ulicach jest spokojnie, nie ma tylu przechodniów, spacerowiczów z psami, matek z dziećmi, no i tylu samochodów więc często nie trzeba czekać na światłach. Jednym słowem super…no właśnie, niestety w takich sytuacjach powstaje „ale”.


No i tym razem owym ”ale” jest bezpieczeństwo. Zazwyczaj o tym nie myślę, bo biegam z moim narzeczonym i czuję się bezpiecznie. Razem biegamy, rozmawiamy, nawet gdy ktoś nas mija to nie za bardzo go zauważamy, no chyba, że biegacz to wtedy wiadomo wchodzi do gry „POZDRÓW BIEGACZA” ;)  Jednak ostatnio zdarzyła się taka sytuacja, że mój narzeczony wyjechał na kilka dni, no i zostałam sama. Biegałam w dzień albo zaraz po zmroku, czułam się bezpiecznie. Niestety do czasu… gdy w niedzielę rano obudził mnie sąsiad pytając czy to nasze auto jest zaparkowane od ulicy, bo ma wybite dwie szyby….. W locie  pobiegłam do garażu po swój samochód i podjechałam do uszkodzonego pojazdu. Okazało się, że szyby wybite, z bagażnika zniknęła torba treningowa z rękawicami bokserskimi….. W „międzyczasie” dowiedziałam się, że stawianie samochodu poza osiedlem od jakiegoś czasu jest ryzykowne. Wybite szyby, skradzione akumulatory czy wręcz samochody nawet pod okiem kamery są normą. Ryzykowne może tez być zaparkowanie na miejscu do którego ktoś uzurpuje sobie prawo, bo kończy się to bliskim spotkaniem trzeciego stopnia karoserii z zardzewiałym gwoździem, przebitą oponą lub spuszczonym powietrzem.


Jednym słowem spokojne, rodzinne Bemowo i moje przyjazne, czyste, ładne osiedle zamknięte przestało być dla mnie oazą bezpieczeństwa i luzu.  Z jednej strony zadziałała z pewnością wyobraźnia, z drugiej trudno udawać, że się nie widzi grupek dresiarzy, że nie było wybitych szyb, że w okolicy nagle ni z tego ni z owego zaczęły się pojawiać piesze patrole policji.


Zbierając to wszystko „do kupy” wczoraj niestety nie poszłam biegać, bo miałam bardzo zapracowany dzień, a wieczorem po prostu się bałam. Szkoda, bo dzień bez biegania jest jakiś taki niedokończony… Na szczęście dzisiaj mam już biegowe towarzystwo, także trening pójdzie zgodnie z planem, to ważne bo zaczęłam 2 tydzień przygotowań wg planu „ 10 km poniżej 50 minut J



A Wy biegacie wieczorem? Jest bezpiecznie? Miewacie jakieś niesympatyczne sytuacje?

sobota, 17 sierpnia 2013

Bo bieganie, to też zdrowe odżywnianie :)



Dzisiejszy poranek różnił się od innych sobotnich poranków tym, że jak zawsze byłam w pracy, ale wyjątkowo zamiast ze studia robiłam audycję radiową z Targu Śniadaniowego na warszawskim Żoliborzu.

Inicjatywa jest świetna, można w jednym miejscu, blisko domu znaleźć świeże, zdrowe produkty tworzone z pasją, z myślą o osobach na diecie, o wegetarianach, weganach czy bezglutenowcach. Kupimy tam ekologiczne warzywa, aromatyczne zioła sprzedawane w wielkich donicach, pyszne oliwki piętrzące się na stosach jak na greckim czy włoskim bazarze.....

 




Są stoiska z przetworami domowej roboty, prawdziwym domowym chlebem, serami, mlekiem. Ze słodkości możemy kupić ciasta z naturalnych składników, lody bez dodatku cukru, które składają się tylko z owoców i ewentualnie jogurtu, co sprawia, że nie sa tuczące, nie "zasładzają" i gaszą pragnienie.

 






 Ja róznież jestem fanką hummusów, więc stoisko i love hummus skradło moje serce. Fajnym zakątkiem były też stoiska z ciepłym jedzeniem mexykanskim, arabskim,tartami warzywnymi i zupami.

 




Dla niewyspanych stały w gotowości specjalne busy z pyszna kawą. A dla zakręconych na punkcie zdrowych nowinek orzeźwiające koktajle owocowo-warzywne. Moim faworytem jest mix pietruszka, pamarańcze i banan.

 




Po takim poranku wróciłam do domu z zapałem do zdrowego gotowania. Wyszperałam w internecie przepis na domowy falafel, ktory o dziwo wyszedł naprawdę fajnie!!! Co prawda w trosce o dietę nie smażyłam cieciorkowych kotlecików w głębokim oleju, tylko upiekłam ale też były smaczne :) do tego surówka z marchewki, sałatka z pomidorem i kolendrą oraz kilka plasterków grillowanej pieczarki. Zdrowe, sycące, i pyszne.POLECAM!

 




A wracając do samego targu, to idea jest o tyle fajna, że poza samym aktem kupna i sprzedaży można tu miło spędzić czas. Są miejsca, żeby usiąść i na spokojnie coś zjeść, napić się kawy czy pogadać ze znajomymi. Dla aktywnych są warsztaty kulinarne, dla dzieci trampolina i plac zabaw, a wszystkiemu towarzyszy sympatyczna, slowfoodowa atmosfera. Fajne jest to, że ma to wymiar integracyjny i społeczny, dzięki takim inicjatywom ludzie wychodzą z domów, rozmawiają, nawiązują nowe znajomości, zaczynają zastanawiać się nad tym jak i co jedzą. W Warszawie takie targi odbywają się w kilku miejscach, a jak jest w innych miastach? Sa takie wydarzenia? A może po prostu lokalny bazarek lub ogródek Babci?


Kolejny pozytywny wpływ biegania na moje życie, to fakt, że po takim wysiłku i dawce endorfin nie mam ochoty tego wszystkiego niszczyć jakimś niezdrowym jedzeniem, słodyczami czy gazowanymi napojami. Mimo, że już wcześniej zdrowo się odżywiałam, to teraz jest to jeszcze bardziej świadome i naprawdę fajnie się z tym czuję. Bieganie naprawdę porządkuje, układa w głowie....daje czas na przemyślenia, nakłania do ruchu, zdrowego odŻywiania, zdrowego życia. FAJNIE!

   



piątek, 16 sierpnia 2013

Pierwszy tydzień z planem treningowym

 

 

 

 

 

W bieganiu po prostu się zakochałam. Początki były trudne, ale w miarę upływu czasu, systematycznych treningów i coraz lepszej kondycji zaczęło mi się naprawdę fajnie biegać. Bieganie stało się dla mnie czymś tak naturalnym, że nie ma juz mowy o zadyszkach, przystawaniu, maszerowaniu. Nie mam pojęcia czy to kwestia w miarę opanowanej techniki, która pomaga unikać kontuzji i się nie męczyć ( bo wiedzę na ten temat mam czysto internetową, nigdy nie biegałam z trenerem) czy po prostu w oparciu o minimalne doświadczenię, metodę prób i błędów i wiedzę zaczerpniętą z internetu wypracowałam sobie jakiś mój osobisty plan treningowy i rytm biegania.

                                                   

Super w bieganiu jest to, że można biegać o każdej porze, kiedy akurat masz czas, nic nie kosztuje, nic cię nie ogranicza. Bieganie daje wolność! Jako osoba, która połknęła haczyk wkręciłam się na tyle mocno, że oczywiście chciałam biegać codziennie. Niestety mój nowy plan biegowy zakłada bieganie 3 razy w tygodniu. Z jednej strony szkoda, ale z drugiej czuję efekty. Zupełnie inaczej reaguje mój organizm na godzinny trening gdy miał czas się zregenerować.Nawet jeśli regeneracja nie oznaczała dnia bez sportu lecz dzień z inną dyscypliną.


Wczoraj biegało mi się naprawdę świetnie, od pierwszej chwili czułam jak rozpiera mnie energia. Biegłam i sie uśmiechałam, w głowie endorfiny, w uszach muzyka. Udało mi się przez 8 km utrzymywać tempo 5.00 - 5.20 /km , także całkiem dobrze jak na moje umiejętności. Poprawiłam wynik na 5km z 27 min zeszłam do 26 min. Myślę, że to efekt pozytywnego nastawienia, zregenerowanego organizmu i chłodniejszej pogody :)


W tym tygodniu biegałam we wtorek i czwartek po 8km, jutro planuję 7km i w niedzielę trening out door'owy 10km z grupą biegową pod okiem trenera ( tak czyli o jeden dzień biegowy więcej :)))). Poza tym była zumba, dwa razy TBC i środa z relaksem :)


Jutrzejsze bieganie chyba zaplanuję w jakimś nowym miejscu, może żoliborska cytadela? albo łazienki? Dam znać co w końcu wymyśliłam.

 

 

 


A Wy macie jakieś trasy specjalne do biegania? takie odświętne, nie codziennie ?

wtorek, 13 sierpnia 2013

Trening uzupełniający dla biegaczy

"Bieganie, to nie tylko bieganie." to cytat, który bardzo mocno utkwił mi w pamięci. Jako początkująca, rozemocjonowana biegaczka, która po prostu pokochała bieganie zaczęłam trenować codziennie, każdego dnia więcej, dawałam z siebie wszystko. Jednak zdaniem ekspertów codzienne trenowanie, zwłaszcza na początku może prowadzić do przetrenowania i co za tym idzie, zmęczenia, zniechęcenia, kontuzji.....








W większości artykułów na temat biegania eksperci doradzają, by robić przerwy między treningami biegowymi i uzupełniać je treningami wzmacniającymi mięśnie.


Ja od tego tygodnia zaczęłam trenować według planu treningowego "w 10 tygodni osiągnąć poniżej 50 minut na 10 km". Zgodnie z planem biegam 3 razy w tygodniu, 2 razy w tygodniu wzmacniam mięśnie na fitnessie i raz poprawiam kondycję na zumbie.






Myślę, że będę na stałe chodziła na "płaski brzuch", bo wzmacnia mięśnie brzucha i pleców oraz na TBC bo świetnie wzmacniają nogi. ZUMBA, to dla mnie zastrzyk radości, endorfin, świetna zabawa, no i mega wycisk. Po treningu wychodzę totalnie zmęczona :) uwielbiam to! Zumba to fitness, taniec, latynoski temperament. Oczywiście najwięcej zależy od instruktora, bo są tacy którzy po prostu przychodzą do pracy, ale są tacy którzy zarażają energią i sprawiają, że nawet gdy wydaje Ci się, że nie masz siły to jednak po chwili masz :) Zumba jest ekstra, ale ostrzegam, bo uzależnia!







W tym tygodniu chciałabym w końcu spróbować treningów outdoor'owych, które organizuje Zdrofit - 85 minut treningu biegowego, w tym 10 km biegu, rozgrzewka i rozciąganie.


A Wy jakie dyscypliny sportu uprawiacie poza bieganiem?





niedziela, 11 sierpnia 2013

Sportowy ekshibicjonizm internetowy

 

Na e-dopingu.

 




Jest taki ogólny trend internetowy, społeczny by lekko kpić z osób, które ćwiczą i dzielą się wynikami na portalach społecznościowych. Pojawiło się kilka artykułów, które mówią o tym, że uprawianie sportu się nie liczy jeśli nie powiemy o tym w internecie. 5 km, endomondo i fruuu na facebooka. Nowe buty do biegania, zdjęcie i na bloga. Start w biegu i powiadomienie do wszystkich znajomych....

No fakt jest to próżne, trochę śmieszne, trochę płytkie. Ale z drugiej strony ....porównałabym to trochę do kibiców stojących na trasie biegu. Zapisujesz się na bieg, jest pełnia szczęścia, podniecenie. Przychodzi dzień biegu i przychodzi lekka trema. Stajesz na starcie, stres dopinguje, biegniesz dużo szybciej niz na treningach, ale po kilkunastu minutach biegu jest chwila słabości i nagle słychać oklaski, krzyki, widzisz ludzi, którzy stoja na trasie biegu i machają. To jest jak zastrzyk energii, naprawdę daje kopa, nagle endorfiny niosą Cię jak na skrzydłach.


Trochę podobnie jest gdy wyjdziesz wieczorem z ciepłego, wygodnego domu i zaczniesz trening. Przebiegniesz 5, 10, 15 km ile możesz... i masz naturalna potrzebę podzielenia się z innymi swoją radością, sukcesem, satysfakcją. Nie chcę tu przekładać sensu biegania na lajki, ale z pewnością fakt, że przyjaciele i znajomi trzymają kciuki, są ciekawi postępów i śledzą wyniki pomaga. Dla mnie jest to taki naturalny doping, który pomaga tak samo jak obserwowanie coraz lepszych wyników, no i muzyka, która w najgorszym momencie treningu potrafi dać mega speed'a .


I zastanawiam się tylko komu właściwie przeszkadza, że napiszę na fb że biegałam czy byłam na zumbie czy jeździłam na rowerze przez 4 godziny. Myślę, że tym, którzy nie uprawiają sportu i cudza aktywność jest dla nich wyrzutem sumienia.


A Wy? Lubicie się dzielić swoimi postępami? Udostępniacie wyniki na portalach społecznościowych?

sobota, 10 sierpnia 2013

Trening biegacza!





Do tej pory moje bieganie można podzielić na etapy. Pierwszy etap można określić jako "chodzony", bo dużo więcej maszerowania, odpoczywania i marudzenia niż biegania. Drugi etap "Dobra zapisałam się na bieg!"....tylko jak ja przebiegnę 5km w upale?Etap trzeci- kocham biegać na piątki, ale czas na dychę! No i jest dycha!Małymi krokami kolejne wyzwania podjęte i to z nie najgorszymi jak na laika wynikami. Do tego bieganie co najmniej 5 razy w tygodniu na 5,7,10 km...różnie. Bieganie w dowolnym tempie, w zależności od sił, pogody, dnia....trening systematyczny i ciężki, ale totalnie bez planu. No i tutaj przychodzi moment na zaplanowany trening biegacza. Zanim wybrałam trening dla siebie przewertowałam dziesiątki stron w internecie, bo po pierwsze większość treningów ma rozpisany plan albo dla totalnie zaczynających albo dla zaawansowanych. Mało jest treningów podzielonych na treningi dla kobiet i mężczyzn, no i jest masa treningów pod konkretne zadania : bieg na 5, 10 km, półmaraton, maraton, poprawę wyników itd


Ja swój tryb treningowy znalazłam na stronie www.treningbiegacza.pl, trening przygotowujący do poprawiania wyniku na 10 km. Szczegóły znajdziecie TUTAJ: TRENING BIEGACZA- PRZYGOTOWANIE DO 10KM PONIŻEJ 50 MIN


Trening zakłada bieganie 3 razy w tygodniu na rózne dystanse, zróżnicowane tempo + rozciąganie, i krótkie, szybkie biegi. Do tego osobiście dołożyłabym raz w tygodniu trening kondycyjny np zumbę, którą uwielbiam i raz w tygodniu zajęcia fitnessowe TBC, ABT czy płaski brzuch.


Taki plan mam zamiar trenować do 6 października czyli do startu w "Biegnij Warszawo" na 10 km.


A potem przejdę na wyższy poziom :)

Planem treningowy przygotowany przez www.treningbiegacza.pl do półmaraton TRENING BIEGACZA PRZYGOTOWUJĄCY DO PÓŁMARATONU


Zgodnie z planem treningowym będę biegała rzadziej niz do tej pory bo 3, a nie 5-6 razy w tygodniu, ale za to intensywniej i rygorystycznie. Bardzo jestem ciekawa efektów.


Nowy plan treningowy od nowego tygodnia, a dzisiaj jeszcze biegałam sobie 9 km spontanicznie w mega ulewie :)


A Wy jakie macie plany treningowe? Ile razy w tygodniu biegacie?


środa, 7 sierpnia 2013

Najlepsza nawierzchnia do biegania, to...?






Jak, to mówią nie ma złej pogody, są tylko kiepscy sportowcy. Zazwyczaj biegam wieczorami gdy na ulicach jest mniej osób i klimat zmienia się na nieco mniej afrykański. Jednak wczoraj na wieczór miałam zaplanowany Stand Up, więc pora biegania wypadła ok 18.00. Zdarzało mi się w ostatnich tygodniach biegać w ciągu dnia, bywało ciężko, gorąco, wręcz piekielnie gorąco ale do wytrzymania. Także nie spodziewałam się hardkoru po tym treningu. Jednak wpadliśmy na pomysł, żeby nie biegać po bemowskich ścieżkach, ale żeby pojechać na trening do lasu, no i tu zaczęło się robić ciężko.





Według większości ekspertów zdrowsze dla stawów, bardziej wymagające dla mięśni i przyjemniejsze dla oka i duszy jest bieganie po trawie czy właśnie leśnych ścieżkach. Jak piszą wytrawni biegacze na miękkim podłożu biega się trudniej, ale za to przyzwyczajamy nogi do wzmożonej pracy i istnieje dużo mniejsze ryzyko kontuzji. Jednak co by nie mówić po betonie/ścieżkach rowerowych/kostce biega się po prostu łatwiej, bo można się odbić i "wraca" włożona energia.


Wracając do wczorajszego treningu, to połączenie 30 stopni w cieniu, duchoty i nowego dla mnie, dużo trudniejszego miękkiego podłoża sprawiło, że po 5 km myślałam, że padnę trupem. Oczywiście bieganie po parku i lesie jest bardzo miłe, sprawia, że można się oderwać od codzienności, przez chwilę poczuć jak na wakacjach i "oczyścić głowę". Dodatkowo jest to naprawdę solidny trening, który sprawi, że podczas zawodów można osiągnąć lepsze wyniki, bo będzie się biegło po prostu łatwiej. Niestety nie mieszkam przy samym lesie, więc nie ma sensu obiecywanie, że teraz będe już tylko biegała w takich warunkach, ale mogę z ręką na sercu obiecać, że przynajmniej raz w tygodniu, na dłuższe wybieganie będe jeździła do lasu. w imię zdrowia, kondycji i pięknej aury.


Ale dzisiaj pewnie pobiegam na ścieżkach osiedlowych, tak dla ułatwienia życia, powrotu wiary w kondycję oraz przyjemności :)


A Wy gdzie wolicie biegać? Miękkie czy twarde podłoże? ścieżki rowerowe, ulice, parki czy las?  Trudno się przyzwyczaić do bardziej wymagających warunków?

wtorek, 6 sierpnia 2013

Jak wybrać najlepsze buty do biegania?





Osoby, które chcą zacząć uprawianie jakiegoś nowego sportu dzielą się na dwie grupy. Pierwsza jeszcze zanim stwierdzi czy sport im odpowiada kupuje wszystkie najmodniejsze ciuchy, buty, gadżety, twierdząc, że maja wtedy lepsze samopoczucie i motywacje. Druga grupa trenuje w tym co ma, angażując minimalne nakłady finansowe, żeby sprawdzić czy dyscyplina jest akurat dla nas.

Ja należę do tej drugiej grupy, która najpierw korzysta z tego co ma np ciuchów fitnessowych, butów kupionych na wyprzedaży za 20 euro i sprawdza, sprawdza czy to moja dyscyplina i czy zajawka szybko nie minie :) Po trzech miesiącach doszłam do wniosku, że bieganie jest dla mnie, że coraz bardziej wciąga no i że należy mi się jakaś nagroda w postaci dobrych butów. Teorii na temat doboru idealnego obuwia jest oczywiście cała masa, są bieżnie skanujące układ naszej stopy, kamery, testy... można szaleć.


Ja postawiłam na kilka elementów. Po pierwsze zadałam sobie pytanie"Co mi doskwiera w moich starych butach?Jakie mam dolegliwości?" - po rachunku sumienia początkującej biegaczki już wiedziałam, że po ostatnim starcie na 10 km mam czarne paznokcie, że czasami boli lewa pięta i często boli prawa łydka. Wynik - buty za ciasne, za mała amortyzacja.


Ze spraw może nieco mniej ważnych, ale na pewno ważnych dla komfortu biegacza zwłaszcza w czasie afrykańskich upałów, to fakt, ze stare buty nie były przewiewne.


Druga sprawa, to nawierzchnia, po której biegam. Oczywiście wiadomo, że najzdrowiej biegać w lesie, ale niestety opcja taka występuje okazjonalnie, a na co dzień mam do dyspozycji ścieżki rowerowe na warszawskim Bemowie.


Wybór sklepu padł na Asics'a, który moim zdaniem w dobry sposób łączy jakość, design i cenę.  Profesjonalna sprzedawczyni zrobiła ze mną wywiad: jak długo biegam, gdzie biegam, jakie dystanse, czy mam kontuzje i dostałam kilka par do przymiarki. Jak to w życiu bywa, te najładniejsze były za twarde, te najwygodniejsze nie były aż takie ładne, ale rozsądek wygrał. No i są!








Wczoraj wieczorem pokonałam w nich 8 km i muszę przyznać, że czuję się w nich bosko. Wygodne, nic nie uciska, nie ociera, a amortyzacja sprawiła, że pierwszy raz wróciłam do domu bez lekkiego bólu łydki. A na dodatek są przewiewne i stopa ma dużo większy komfort.


A jak na kobietę zakochana w modzie przystało poszłam po buty, a wyszłam również ze spodenkami i opaską :)






A Wy co ostatnio kupiliście do biegania? Co poza butami Waszym zdaniem jest niezbędne? co powinnam kupić następnym razem?

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Plany biegowe!




Nie ma lepszej motywacji i zachęty do biegania niż miła perspektywa imprezy biegowej :) Właśnie dzisiaj zapisałam się na aż cztery biegi i muszę przyznać, że czuję motyle w brzuchu i przyjemne uczucie niepewności "uda się, nie uda?". No bo oczywiście mam jakieś marzenia dotyczące wyników, no i bardzo bym chciała,żeby wyglądał to tak:

5km - obecnie 27 min - chciałabym zejść do 25 min

10 km - obecnie 1h 1 min - chciałabym zejść do 58 min

A mój kalendarz biegowy wygląda następująco. 1 września szykujemy się na warszawski ONKOBIEG, jest to bieg nietypowy z dwóch względów. Po pierwsze biegniemy na rzecz chorych na raka dzieci, po drugie nie ma dystansu tylko czas. Mamy godzinę, biegamy dookoła Centrum Onkologii no i ile okrążeń damy radę, to nasze :)
Następny plan biegowy to Bieg Przyjaźni na warszawskim Bemowie. Sąsiedzka, osiedlowa impreza biegowa 15 września, dystans 5 km., o godz 12.30 rusza Bieg Przodowniczek Pracy, o 13.00 Bieg Przodowników Pracy. To będzie naprawdę miłe uczucie przyjść sobie na piechotkę na miejsce startu, a potem wolnym krokiem, z medalem na szyi pomaszerować do domu :)

29 września chcę poczuć atmosferę Maratonu Warszawskiego, dlatego zapisałam się na bieg towarzyszący wydarzeniu "Bieg na piątkę". Na pewno będzie fajna atmosfera, będę mogła podpatrzeć maratończyków i pobiec faną trasą z Mostu Poniatowskiego dookoła palmy i na Stadion Narodowy :)

6 października jest "Biegnij Warszawo" i do pokonania dystans 10km :)

Ciekawa jestem tego biegania jesienią, będzie już chłodniej, podobno lepiej się biega ! No i może szybciej się biega czyli jest szansa na poprawienie czasu :)

A Wy jakie macie biegi w planie? Dajcie znać jeśli wiecie o fajnych wydarzeniach biegowych w Warszawie lub bliższych i dalszych okolicach !

sobota, 3 sierpnia 2013

Mój system motywacyjny w bieganiu :)



Bieganie jest super, to nie ulega wątpliwości. Jednak taka szczera, prawdziwa niczym niepodważalna radość jest u mnie w 100 % w chwili zakończenia biegu :) Wtedy jest radość, że przekroczyło sie własne słabości, lenistwo, są endorfiny, jest miłe uczucie zmęczenia i satysfakcja.

 W trakcie bywa różnie, czasami od pierwszej do ostatniej minuty biegnę jak na skrzydłach i wkurzam się gdy muszę na sekundę się zatrzymać bo akurat przejeżdża przez ulice samochód, a czasami gdzieś na początku, w środku pojawia się myśl "kurcze ale dzisiaj ciężko, nogi ważą po 50km każda, jak gorąco....może chwile pomaszerować? No i wtedy w głowie pojawiają się transparenty z napisami: no co Ty?! biegnij! nie bądź lamusem! dasz radę! co to dla Ciebie? takie myślenie pomaga, do tego głośnie muzyka, samozaparcie i chwila kryzysu mija... :)

Bardzo fajna i prosta metodę motywacji podpowiedziała mi moja koleżanka, która niemal z marszu, wcześniej nie biegając pobiegła na 10 km...Po 2 km juz miała dosyć, gdy myślała ile jeszcze przed nią chciała zejść z trasy. I wtedy zaczęła sie koncentrować na danej chwili, na tym, że biegnie. Wyłączyła myślenie "ile jeszcze? Ile jeszcze?" no i pomogło.

Gdy mam kryzys koncentruje sie tylko na tym, że biegnę i myślę, że ma to dwie zalety. Oczyszcza głowę, co jest strasznie cenne, bo codziennie w pracy przyswajam tyle informacji, że czasami czuję jakbym miała nieustająca gorączkę 39 stopni, a po drugie pozwala szybciej i lepiej biec.


Motywują też oczywiście konkretne plany biegowe, cele i nagrody. Właśnie dlatego gdy wezmę udział w jednym biegu staram się zapisać na następny, najlepiej o dłuższym dystansie. W związku z tym, że jestem typem prawdziwego kujona przygotowanie do biegu traktuje jak prace domową i systematycznie trenuje, wydłużam dystans i to naprawdę działa! są efekty! Gdy ma sie perspektywę fajnego biegu, to dużo lepiej się trenuje.

Kolejna sprawa to kilometry, czas i kalorie. Do biegania nakłaniają mnie też wyrzuty sumienia, gdy już sobie zaczynam myśleć "no dobra dzisiaj może bez biegania...", to wtedy sobie przypominam o zjedzonym makaronie na obiad, albo lodach i jakoś tak sie dzieje, że w minutę znajduję się w butach do biegania. Każdy chce fajnie wyglądać i mieścić sie w rozmiar S.


Właśnie dlatego taki mix chęć biegania, chęć poprawiania wyników, wydłużania dystansów i walka z kaloriami dają bardzo dobry efekt. Biegam niemal codziennie. W ciągu ostatnich 10 dni 65 km, jak na możliwości początkującej biegaczki to całkiem ok :)